Kupowanie gier w Polsce krokiem w stronę "normalności"?
Krótko przed premierą RAGE, kiedy to polski dystrybutor podał informacje w jakich wersjach językowych na poszczególnych platformach ukaże się najnowsze dzieło Johna Carmacka, Mike zadał sensowne pytanie - po co kupować konsolowe gry w kraju, kiedy np. brytyjskie wydania, nierzadko tańsze, niczym nie różnią się od naszych? Otrzymaliśmy odpowiedź. Jak do kupna gier nad Wisłą zachęca Cenega?
12.10.2011 | aktual.: 06.01.2016 11:53
Przywołam dokładnie fragment tekstu, który Mike naskrobał kilka dni temu, bowiem to bezpośrednio do niego odniósł się Konrad Rawiński z Cenegi:
Poproszę o chociażby jeden sensowny argument, który nakłoni mnie do zakupu gry konsolowej w polskim sklepie. Czasy, gdy sprowadzenie gry z zagranicy było wyczynem z cyklu "szwindel dekady" bezpowrotnie minęły. Czas dostarczenia paczki też nie różni się od tego, który oferują polskie sklepy. Ceny nawet przy wysokim kursie Euro/Funta nie odstraszają. A oto propozycja wydawcy:
Bardzo proszę. Bez odpowiedniej sprzedaży raportowanej z Polski, nie ma co liczyć na polskie wersje na konsolach. Czy to w przypadku Skyrim, czy jakiejkolwiek innej gry naszej czy konkurentów (oczywiście mówimy o "dużych", rokujących dobre wyniki tytułach). Stąd też kupowanie w brytyjskich sklepach czy na amazonie jest trochę "odmrożeniem sobie uszu na złość mamie". W takim przypadku sztuki są liczone na konto kraju, w którym się kupiło. To, że ktoś grał w Polsce, czy gra jest popularna, nie przybliża rynku na krok do normalności (czyli polskich wersji gier na konsolach). Co może pomóc? Kupowanie gier w Polsce, czy to w sklepach regularnych czy w największych polskich online. Wtedy nasz rynek ma szanse się ruszyć. Oczywiście, nie bedzie to z dnia na dzień, ale na pewno przybliży. Żeby było jasne, nie zamierzam nikogo przekonywać, prosić, ani nic w tym guście (domyślam sie, że ciężko jest zmienić przyzwyczajenia), pokazuję po prostu mechanizm. Wyższa sprzedaż z pl = większe zainteresowanie wydawcy. Proste? Tez nie do końca, bo kazda gra to oddzielna "bajka", ale sprzedaż jest zawsze najlepszym argumentem. Hmmmm, podejrzewam, że będą tacy, którzy przytakną i powiedzą - gość ma rację. Bo po części na pewno ma, wszak zna rynek niejako od środka. Ale z drugiej strony, znajdą się i tacy, którzy powiedzą: hola, to my mamy zachęcić dystrybutora do tego, żeby wydawał gry w naszym języku, kupując wcześniej kilka gier wydanych w biednej, "nienormalnej" wersji, czy to ów dystrybutor powinien zrobić wszystko, żeby wzrok klientów spoglądających co chwila na Amazon skierować w stronę polskich sklepów?
Abdel
Tekst oryginalnie pojawił się na portalu dubscore.pl. Republikacja za zgodą.