Ktoś uciekł z Limbo. Studio Playdead traci ważnego pracownika
Gdzieś tam na świecie sylwetka małego chłopczyka zostaje pożarta przez obleśnego pająka.
19.07.2016 15:35
Ja tam nie lubię takich sytuacji, gdy ze studia, do którego mam spory respekt, odchodzi jakaś kluczowa postać. Bo to może oznaczać zarówno nowy początek, jak i "początek", ale początek końca. W przypadku dzisiejszej historii zastanawiający jest także moment kluczowej decyzji.
INSIDE Trailer 2016
Bo przecież studio Playdead ma się w tym momencie jeszcze lepiej niż zawsze. Świat nie skończył nawet klaskać po premierze Inside (u nas w redakcji wałkowanego po kolei, zawsze z tym samym skutkiem). Zaskakująca jest zatem decyzja Dina Pattiego, który właśnie zaćwierkał światu o jego odejściu z niezależnego klejnotu korony Microsoftu. Dino był współzałożycielem Playdead, sterował studiem od niemal dziesięciu lat. To dzięki niemu rozrosło się do obecnych rozmiarów (25 pracowników). Z nim za kółkiem opracowali i wydali wspomniany Inside oraz kultowe Limbo.
Towarzysząca rezygnacji wypowiedź to okolicznościowa klasyka:
Dino wyrusza - jak sam pisze - szukać nowych wyzwań. Najwyraźniej zbudowanie szanowanej drużyny w swojej branży to dla niego za mało. Game Industry donosi, że Patti sprzedał swoje udziały w firmie Jensenowi, który teraz nie tylko będzie reżyserował kolejne dzieło Playdead, ale również zarządzał aspektami biznesowymi. No i jest trochę prawdy, w tym, co powiedział dzisiejszy bohater. Playdead to ważny zawodnik na niezależnej scenie gier wideo. Limbo sprawdził już chyba każdy podłączony do Sieci (gra trzyma średnią 90 na Metacriticu i wielokrotnie można ją było wyhaczyć za grosze), a Inside rośnie na jeden z tytułów roku, albo najlepszą produkcję na Xboksie (średnia 92/100!). Wyhodował świetną markę.
Profil LinkedIn Pattiego zdradza, przy jakich produkcjach pracował przed Playdead (oraz, taka ciekawostka, znajdziemy tu trzymiesięczny romans z agencją turystyczną - musiało przycisnąć). Nie było szału. Obecny okres podpisał jako "czas przygody". Cóż, standardowo życzymy facetowi powodzenia w przyszłości, zwłaszcza że nigdy nie nadszarpnął naszego zaufania. Oby nie ucierpiało na tym samo Playdead. Podejrzewam, że chwilowy okres laby po Inside już się skończył. Ale tempo zawsze mieli dość charakterystyczne, dlatego następnej zajawki spodziewam się najwcześniej na przyszłorocznym E3.
Adam Piechota