Ktoś skasował znak towarowy Watch Dogs
I nie był to Ubisoft, choć na wniosku widniał podpis prezesa firmy - Yves'a Guillemot.
04.02.2014 | aktual.: 05.01.2016 15:47
Watch Dogs - w dużym skrócie gra o hackowaniu każdego elektronicznego urządzenia, które otacza nas w realnym świecie - znów przysparza Ubisoftowi problemów. Pamiętacie sytuację z zeszłego roku? W lipcu wielu graczy nie chciało uwierzyć, że strona wydawcy została zhackowana, a dane użytkowników skradzione. Zamiast martwić się o swoje hasła, wiele z potencjalnie poszkodowanych osób było przekonanych, że to tylko akcja promująca grę. Pomimo usilnych prób Ubisoftu do przekonania ich, że tak nie jest. Ot, każda tematyka gry ma swoje plusy i minusy, a w świecie, w którym marketing szeptany atakuje nas z każdej strony, wcale nie trudno popaść w paranoję.
Dzisiaj też pojawiają się domysły, że udana próba skasowania znaku towarowego Watch Dogs to kolejna próba zwrócenia uwagi na grę, która od jakiegoś czasu nie była pokazywana. Ale sprawa jest poważna.
fot. http://tsdr.uspto.gov
Pierwszego lutego do Biura Patentów i Znaków Towarowych USA wpłynął wniosek o ekspresowe porzucenie znaku towarowego Watch Dogs, podpisany przez CEO Ubisoftu. Mogłoby to oznaczać, że poprzednio opóźniona gra została skasowana na dobre. Albo że wydawca zamierza zmienić jej wbijany nam przez kampanię marketingową tytuł. Obie opcje byłyby tak niespodziewane, że wydawały się prawie nierealne.
Branża wstrzymała oddech, a Ubisoft nie miał pojęcia co się dzieje. O wniosku o skasowanie znaku towarowego firma została poinformowana e-mailem z Biura Patentów i Znaków Towarowych USA. Ubisoft odpowiedział, że wniosek został wysłany przez nieznanego nadawcę, niezwiązanego z firmą ani grą, a podpis Yves'a Guillemota musiał zostać podrobiony.
Jeśli to żart, to trzeba przyznać, że sporego kalibru. Jeśli tematyka gry zwróciła na Watch Dogs uwagę jakiejś grupy hakerów, to wniosek o skasowanie znaku towarowego wcale nie musi być ich ostatnim słowem. W teorię o tym, że sprawa jest chwytem marketingowym nie wierzę. Ubisoft poinformował, że zamieszanie nie będzie miało wpływu na proces tworzenia gry, a znak towarowy zostanie niedługo przywrócony.
Przyznacie, że to ciekawy przykład na to, jak gry i rzeczywistość czasem w niespodziewany sposób potrafią się przenikać.
[źródło: EGM]
Maciej Kowalik