Kto zarządzi w tym roku: Pro Evolution Soccer 2014 czy FIFA 14? Demówki ograne
Pewne jest jedno - obie gry stoją na wysokim poziomie. Po ograniu wersji demonstracyjnych próbujemy ustalić, która stoi na wyższym.
14.09.2013 | aktual.: 07.01.2016 15:45
Maciej Kowalik: Starcie wersji demonstracyjnych obu gier traktuję jedynie jako rozgrzewkę. Z doświadczenia wiem, że czasem przy pierwszym kontakcie potrafię się zbytnio napalić/zniechęcić. Tak już mam, więc dzisiaj nie zamierzam ani zbyt głośno krzyczeć o tym, jak bardzo podoba mi się demo PES-a, ani szczególnie dramatycznie rwać szat nad kopiuj+wklejką w postaci FIFA 14.
Pro Evolution Soccer 2014 - demo
Tak, wersja demonstracyjna PES 2014 bardzo mi się podoba. Wieje z niej nowością, a w grach piłkarskich takie uczucie prawdziwej ekscytacji na myśl o tym, że będzie trzeba uczyć się czegoś nowego jest szczególnie rzadkie. A więc i cenne.
Pierwsze mecze w PES 2014 to zderzenie z mozołem cierpliwego budowania akcji. Tempo rozgrywki znacząco zwolniło, co nie każdemu przypadnie do gustu. Mi owszem - grając w Fifę po sieci wkurzam znajomych graniem wszerz boiska, przytrzymywaniem piłki w środku i czekaniem na okazję do tego jednego podania, które otworzy drogę do bramki. W PES inaczej się nie da. Zawodnicy zostali pozbawieni wirtualnych mocy i na murawie mamy teraz ludzi z krwi i kości, którzy nie obracają się w ułamku sekundy, nie mają oczu dookoła głowy, a jeśli lekko ich trącić w biegu to stracą równowagę i upadną. W tym demie naprawdę najpierw musimy nauczyć się chodzić, by zacząć biegać.
Wszak nawet przycisk sprintu działa inaczej, niż "zwykle". Gdy wciśniemy go na ułamek sekundy, zawodnik skorzysta z krótkiego przyspieszenia, pozwalającego uciec obrońcy czy wypracować sobie pozycję do strzału, ale niezmuszającego do dalszego sprintu. W połączeniu z dostępnymi pod gałkami zwodami (koniec systemu link feints przyjmuję z ulgą) i talentem dryblerskim Ribery'ego, Robbena czy Messiego to świetne narzędzie do robienia z obrońców tyczek.
Pro Evolution Soccer 2014 - demo
Inna sprawa, że akurat "tyły" grają w demie fatalnie - obrońcy potrafią cofając się wejść do swojej bramki, byle tylko nie zaatakować wślizgiem. Utrzymanie linii jest dla nich świętością, nawet jeśli naciera na nich samotny napastnik. Nie wyobrażam sobie, by tak samo wyglądało to w pełnej wersji, bo wtedy całe bogactwo ofensywnych opcji zostanie zmarnowane.
Trudno nie docenić wpływu nowego silnika na rozgrywkę. Animacje wyglądają fantastycznie, a oparcie ich na fizycznych właściwościach zawodników ma też olbrzymie znaczenie dla rozgrywki. Każdy zawodnik jest inny, do opisujących ich suchych statystyk trzeba dołożyć "fizyczność", a to oznacza, że nad każdym ruchem trzeba się zastanowić. Klocowaty obrońca nie doścignie skrzydłowego, którego krył "na radar", za to w środku boiska wystarczy lekki pressing, by rozgrywający zgubił się i stracił piłkę. Nie są to całkiem nowe dla tej serii sytuacje, ale nowy silnik podkreśla znaczenie tych małych starć w trakcie meczu.
Szkoda, że o ile jako kręgosłup rozgrywki Fox Engine spisuje się wyśmienicie, to w kwestii grafiki jest mniej ciekawie. Z tradycyjnej kamery towarzyszącej rozgrywce zawodnicy wyglądają słabiutko. Z kolei na powtórkach faktycznie widać, że niektóre twarze to małe dzieła sztuki, ale co z tego skoro płynność animacji spada do nieakceptowalnych poziomów. Chcę wierzyć, że to przypadłość dema. Jeśli w pełnej wersji chęć przeprowadzenia zmiany będzie wiązała się z oglądaniem niemiłosiernego chrupania gry, będę wściekły.
Pro Evolution Soccer 2014 - demo
Wrażenie, które wyniosłem z tych kilku dni ogrywania dema to to, że w każdym meczu uczę się czegoś nowego. Widzę, jak akcje są coraz płynniejsze, jak coraz lepiej panuję nad zawodnikami i jak stopniowo maleje wpływ fuksa na wydarzenia na boisku. Rozgrywka zaskoczyła mnie na duży plus.
FIFA nie zaskoczyła mnie wcale. Od trzech lat tygodnie, w których nie graliśmy ze znajomymi po sieci przynajmniej kilku meczów, można by pewnie zliczyć na palcach drwala. Jeśli wypatrywać w „czternastce” prawdziwych, wnoszących do rozgrywki coś nowego zmian, to dopiero na przyszłej generacji konsol.
Nie żeby EA Sports nie stwarzało pozorów. Tempo rozgrywki znacząco przysiadło. Nie do poziomu dema PES-a, ale różnica w stosunku do poprzedniczki jest wyraźna. Czy przekłada się to na ciekawsze rozgrywanie piłki? Szczerze mówiąc nic takiego nie zauważyłem. Jeśli coś przeszkadzało mi w rozklepywaniu obrony czy omijaniu jej rajdami po skrzydłach, to obrońcy, którzy wreszcie trochę podpakowali i przestali się cackać. Obecność defensora wywiera teraz dużo większy wpływ na zawodnika z piłką. Ofensywa dostała za to możliwość spamowania zwodami, bo nie trzeba już zwalniać do nich przez wciśnięcie lewego spustu, i... strzały.
FIFA 14 - demo
Skuteczność finezyjnych uderzeń jest przerażająca i przypomina pełne goli starcia z Fify 12, w których większość bramek zdobywało się strzałem z wciśniętym RB. Ponoć zostało to już poprawione, ale w demie wciąż wkurza. Gruntownie przemodelowano także zwykłe strzały. Parabole lotu są teraz bardziej różnorodne, a i skuteczność uderzeń zza pola karnego jest wyższa. Może ciut za wysoka, bo mając piłkę przy nodze kogoś, kto potrafi kropnąć z daleka, pokusa strzału jest trudna do odparcia. Nie chciałbym by mecze regularnie kończyły się tu hokejowymi wynikami, a patrząc na kolejne bomby lądujące w okienku bramki trochę się o to boję.
Mogę pochwalić demo za świetne, czytelne i działające błyskawicznie menusy, szybsze zmiany czy fakt, że konsola grająca drużyną pozbawioną wieżowców, potrafi rozegrać rzut rożny krótko. Ale sami przyznacie, że to niuanse, niż coś z rzeczywistym wpływem na płynącą z zabawy frajdę.
FIFA 14 - demo
Czy to oznacza, że demo FIFA 14 mi się nie podoba? Nie, nie uważam tego tytułu za grę złą. Jeśli strzały nie będą przegięte, to zapewne będzie mieć do czynienia z najbardziej dopracowaną odsłoną świetnej serii. Ale w tym roku te szlify to już za mało, by pobudzić moje zainteresowanie. Dzięki za świetne cztery lata EA Sports, ale muszę skosztować czegoś nowego. PES 2014 wzbudza we mnie ekscytację, której nie czułem w obecnej generacji przy żadnej grze piłkarskiej. Choć demo bynajmniej idealne nie jest. Jeśli wpadki nie będą poprawione w pełnej wersji, to będę miał twardy orzech do zgryzienia.
Marcin Kosman: W świecie idealnym, który niestety nie istnieje, FIFA i PES nie wychodzą co roku. Co roku ukazuje się natomiast duża aktualizacja, która transferuje zawodników i zmienia ich parametry, koryguje moc strzałów, tempo rozgrywki czy działanie zwodów, poprawia fizykę i błędy. Z samym silnikiem już gorzej, bo trudno konkretne zmiany wdrażać przez łatki, ale to w końcu tylko jeden element.
W świecie idealnym niestety nie żyjemy, dlatego kolejne odsłony gier piłkarskich to właśnie „aktualizacje”, tyle że w pełnym wariancie cenowym. Jak pokazują wyniki sprzedaży, specjalnie nam to nie przeszkadza. I pewnie nie będzie przeszkadzało również w tym roku, mimo że FIFA 14 to najbardziej odtwórcza, najmniej rozwojowa odsłona serii od jakichś 6 lat - bo to FIFA 08 wydobyła serię z niemocy i rok po roku windowała na szczyt.
FIFA 14 - demo
Od tych paru lat co roku odpalałem kolejną Fifę i zmiany widziałem gołym okiem już w pierwszym meczu. W okolicy FIFA 11 tempo rozwoju nieco siadło, ale wciąż było je czuć. Do teraz. Nie licząc strzałów, zmienionego tempa i szeregu niuansów, FIFA 14 to taka FIFA 13 2.0.
Strzały faktycznie przemodelowano, choć nie w takim zakresie, jakiego wypatrywałem od kilku edycji. Piłkarze lepiej uderzają sytuacyjnie, potrafią kopnąć futbolówkę która przypadkiem zapląta się w gąszczu nóg, z agresją dochodzą do niej w polu karnym. Nie wiem, na ile to powiązane ze strzałami, ale jednocześnie sama piłka jest teraz trudniejsza do opanowania - nawet na automatycznych ustawieniach kontroli przy podaniach do nogi lubi odskoczyć i nie słuchać prowadzącego ją piłkarza.
Ale korektą, która na dłuższą metę bardziej zadecyduje o grywalności gry, jest wyczuwalna „ciężkość” zawodników. Nie tyle nawet czuć, że zwolniono tempo, to raczej piłkarzom jakby przybyło kilogramów. To zmiana na plus, bo cenię wszelkie działania zmierzające ku „odarcade'owienia” gry (nie żeby FIFA 13 była przesadnie arcade'owa). Szkoda, że jednocześnie znacznie ułatwiono zwody (do wiązania krawatów wystarczy prawy analog) i choć trzeba się ich nauczyć, to mijanie w pełnym biegu wydaje się łatwiejsze niż dotąd.
FIFA 14 - demo
Dużo obiecywałem sobie po PES 2014. Nawet nie dlatego, że PES 2013 podobał mi się bardziej od FIFA 13. Oczekiwałem cudów po nowym silniku i jestem trochę zawiedziony. Plan boiska wygląda kiepsko - akcja wygląda tak, jakby piłkarze biegali po zielonym obrusie. Problemy ze stabilnością framerate'u też nie zachęcają. Z kolizjami i fizyką jest lepiej, ale jak się jakiś kwiatek znajdzie, to można się tylko śmiać pod nosem. Z drugiej strony, rozczuliło mnie odwzorowanie materiału, z którego zrobione są koszulki - w trakcie brzegu powiewają i gniotą się w charakterystyczny sposób, co najpierw wygląda imponująco, a dopiero po chwili do człowieka dociera, że fałda jest za każdym razem taka sama i wygląda dość nienaturalnie.
PES 2014 to chyba dla gracza największe wyzwanie w grach piłkarskich od lat. Chodzi o mocno zmieniony system gry. To nie jest przestawianie się dla kilku korekt w rozgrywce, to nauka od podstaw. Zarówno jeśli chodzi o ustawianie się w obronie, jak i konstruowanie akcji, czy nawet przyjmowanie piłki. Bardzo pozytywnie na grywalność wpływa „angielskie” sędziowanie. Panowie z gwizdkiem pozwalają na bardzo dużo, nie brakuje więc wielu starć, po których nie ma rzutów wolnych. Spora odmiana, bo jeszcze kilka lat temu w PES-ie lekkie szturchnięcie oznaczało faul.
Pro Evolution Soccer 2014 - demo
Grałem za krótko, by stwierdzić, czy mi to odpowiada, ale gdybym miał teraz wybrać jedną grę na najbliższy rok, wybrałbym PES-a 2014 - nie dlatego, że jest jakiś nieludzko dobry, ale dlatego, że jest gwarancją nowych wrażeń. Niewykluczone, że po miesiącu czy dwóch tego wyboru bym żałował. Bo to jest trochę jak z graniem na giełdzie. FIFA to inwestycja sprawdzona, ale bez obietnicy wielkich zysków - ot, jak rok temu, tyle że ciut lepiej. PES z kolei może albo zachwycić grywalnością na długie miesiące, albo przynieść straty. Zwłaszcza że w kilku aspektach wydaje się tykającą bombą zegarową - pada zbyt dużo dziwnych bramek, golkiperzy wpuszczają za dużo szmat, a wprowadzona wizualna parabola przy stałych fragmentach gry pozwala trafiać z wolnych częściej niż kiedykolwiek wcześniej.
Myślę, że niezależnie od wyboru gracze stratni nie będą, choć FIFA 14 w tym roku raczej drobi w miejscu, niż robi krok do przodu. Ma za to piękne nowe menu i jak zwykle zdeklasuje PES-a liczbą trybów, licencją i komfortem grania po sieci. Jeśli jednak „pieniądze nie grają”, to Konami ma tym razem w rękawie asa.
***
Tyle jeśli chodzi o nasze pierwsze wrażenia. W które demo grało się Wam lepiej?