Kto ma ochotę na trochę Descenta? Spadkobiercy czekają
Pamiętacie co oznacza skrót 6DoF?
Six degrees of freedom nie jest rzecz jasna terminem wymyślonym przez marketerów Descenta, ale wolność ruchu statku gracza w sześciu osiach była czymś, co w latach 90. odróżniało Descenta od Doomowców. Powodowała olbrzymi ból głowy przy próbie odnalezienia dalszej drogi w plątaninie korytarzy, w których pojęcia sufitu i ściany były tymczasowe. Skoro od kilku lat mamy modę na odświeżanie wszystkiego i wszędzie (nie tylko w grach, spójrzcie na filmy), to wzięto się też za Descenta.
Stosunkowo najświeższą propozycją jest Overload. I to jemu tytuł duchowego spadkobiercy pasuje najbardziej. Revival Productions założyli ci sami ludzie, którzy w 1993 roku rozkręcali Parallax Software - ojcowie dwóch części Descent: Matt Toschlog i Mike Kulas. Na ukończenie projektu zebrali rok temu 300 tysięcy dolarów na Kickstarterze i są gotowi, na wydanie swojej gry we Wczesnym Dostępie na Steamie.
Overload Playable Teaser 2.0
Stanie się to za tydzień - 13 marca, ale już teraz możecie zapoznać się z Overload dzięki grywalnemu teaserowi. Czeka na Steamie, oczywiście za darmo.
Autorzy Overload stawiają przede wszystkim na klimatyczną kampanię w duchu oryginału. Multiplayer trafi do gry najwcześniej pół roku po premierze. Inaczej do sprawy podchodzi Descent: Underground.
Ale by nie kończyć na smutno, wspomnę jeszcze o Sublevel Zero Redux. Samo Sublevel Zero trafiło na Steam pod koniec 2015 roku, ale łatwo było ten tytuł przegapić, choć recenzje na Steamie ma "bardzo pozytywne". Dopisek Redux odnosi się do wersji na PS4 i Xboksa One, która wyląduje na konsolach już 8 marca.
Sublevel Zero Redux Official Launch Trailer
Odpaliłem grę na chwilę na konsoli Sony i faktycznie poczułem tu ducha Descenta, kryjącego się głównie w płynności ruchu w sześciu osiach i wrogach, którzy zdają się różnić nie tylko wyglądem i arsenałem, ale też zachowaniem. A Sublevel Zero to przy okazji "rogalik", w którym na każdą proceduralnie generowaną przygodę przypada tylko jedno życie. Aczkolwiek sensu każdej próbie nadaje fakt, że odblokowując w trakcie rozgrywki plany nowego uzbrojenia czy przedmiotów, możemy tworzyć je w kolejnych. Na minus zapisałbym póki co niezbyt czytelną oprawę, która utrudnia dbanie o to jedno życie, gdy dookoła wszystko wybucha. Ale konkretniej opiszę sprawę w recenzji.
Trzech "spadkobierców", z czego dwóch wydaje się wartych uwagi. Nie jest źle.
Maciej Kowalik