Krew, pot i łzy - stajemy na ringu w UFC Undisputed 3
THQ zrezygnowało z corocznego wydawania gier z serii Undisputed. Zdążyliście się stęsknić na tyle, by pognać do sklepów po trzecią odsłonę? Stanęliśmy w oktagonie (i nie tylko), żeby sprawdzić dla Was Undisputed 3.
22.01.2012 | aktual.: 07.01.2016 15:55
Gra od Yuke's zadebiutowała na rynku w maju 2009 roku. THQ strzeliło w dziesiątkę - tytuł z miejsca stał się hitem, zdobywając serca wszystkich fanów MMA, którzy nie byli do tej pory rozpieszczani grami traktującymi o ich ulubionym sporcie. Dokładnie rok później wydawca zdecydował się na wypuszczenie drugiej odsłony gry. Niektórzy kręcili nosem - w końcu to tylko 12 miesięcy, podczas których nie dopracowano wszystkich kulejących wcześniej elementów, nie wprowadzono również zbyt wiele zmian. Yuke's i THQ wzięły sobie najwyraźniej te uwagi do serca, porzuciły wcześniejszy cykl wydawniczy i dały graczom jeszcze bardziej dopracowany tytuł.
Duma i uprzedzenie Podstawową nowością, obok której trudno w „UFC Undisputed 3” przejść obojętnie, jest tryb PRIDE. To japońska federacja, która istniała w latach 1997-2007. Specyficznie przedstawiają się tu dwie rzeczy. Po pierwsze, inaczej wygląda kwestia długości rund - pierwsza trwa 10 minut, dwie kolejne 5. Po drugie, zdecydowanie mniejszą wagę przywiązuje się do fauli, dzięki czemu walka jest dużo brutalniejsza. Kolano w parterze, a może "soccer kick"? Proszę bardzo, w PRIDE nikt nie zmyje Wam za to głowy. Dodatkowo dostajemy znane z PRIDE miejscówki - warto ponadto wspomnieć, że ring jest bardziej klasyczny i przypomina te znane z gal bokserskich i wrestlingowych. Oczywiście nie można zapomnieć o charakterystycznym komentatorze zapowiadającym walki. Jeśli kiedykolwiek interesowaliście się japońską federacją, będziecie usatysfakcjonowani. Możliwość walki w tym trybie wiąże się również z nowymi, znanymi z PRIDE zawodnikami, dzięki czemu i tak już bogate zestawienie sportowców uległo powiększeniu. Co ciekawe - jeśli któryś z zawodników z zestawienia UFC walczył kiedyś w PRIDE, będzie wyglądał tak, jak za czasów swojej przygody z japońską federacją. Więcej - dostanie swoją własną wejściówkę, ze światłami i muzyką w tle. Miło, że twórcy przywiązują wagę do takich szczegółów.
Ci piękni mężczyźni „UFC” od samego początku trzyma bardzo wysoki poziom graficzny. Nie inaczej jest w przypadku najnowszej odsłony. Dopracowanie warstwy wizualnej w najnowszej grze było oczywiste, trudno mówić tu jednak o graficznej rewolucji. Postacie wydają się jeszcze bardziej dopieszczone, a areny dokładniej odwzorowane. Cicho liczyłem na coś podobnego do ostatniej odsłony serii „Fight Night”, niestety to wciąż nie ten poziom mimiki i animacji. Nie zmienia to jednak faktu, że mamy do czynienia z najładniejszą grą traktującą o MMA.
Ukłon w stronę amatorów Yuke's postanowiło wprowadzić dwa sposoby sterowania - amatorski, który zdecydowanie bardziej przypadnie do gustu osobom niemającym doświadczenia z grami z serii „UFC", oraz profesjonalny, który znamy z poprzednich odsłon. Męczyło Was kręcenie półkółek i ćwierćkółek podczas zakładania dźwigni? Wybierzcie nowy, alternatywny sposób sterowania, a nawet uniki w parterze przestaną wyglądać jak próby wystrzelenia hadoukena. W nowej propozycji wystarczy odpowiednio szybko wychylić prawą gałkę w którąś ze stron. Bardzo wygodne i intuicyjne. Wiem, że poprzedni schemat odstraszył od zabawy niejednego gracza - ciekawe, czy wprowadzenie nowego rozwiązania zachęci do zakupu więcej amatorów wirtualnego MMA.
UFC Undisputed 3 Preview - Pride Wanderlei vs Pride Rampage
A co jeśli na jednym ringu spotka się gracz używający uproszczonego systemu sterowania oraz miłośnik klasycznego wykorzystania pada? Choć trudniej będzie sterować temu drugiemu, to zyska on większe szanse na skontrowanie ataku przeciwnika. Taki drobny szczegół, który powinien trochę wyważyć rozgrywkę.
Jest na co czekać Rok przerwy dobrze zrobił grze od Yuke's. Pozwolił twórcom dopracować wcześniejsze pomysły oraz dodać nowe, ciekawe rozwiązania - w tym strzał w dziesiątkę, jakim bez wątpienia jest tryb PRIDE. Gracze natomiast zdążyli się stęsknić za nową odsłoną, dzięki czemu chętniej pomaszerują do sklepów po swoją kopię „UFC Undisputed 3”. Zapowiada się najlepsza odsłona serii, która niestety nie ma zbyt mocnej konkurencji. Na szczęście taka sytuacja nie pozwoliła spocząć Yuke's na laurach - i to się ceni.
Wersja „UFC Undisputed 3”, którą dostaliśmy do testów, nie pozwoliła sprawdzić dwóch niezwykle ważnych trybów. Nie wiemy, jak zostanie poprowadzona kariera - osobiście nie byłem fanem rozwiązań zastosowanych w dwóch poprzednich odsłonach. Drugą istotną kwestią są sieciowe zmagania, które jak dobrze wiecie, nie zawsze wypadały najlepiej. Lagi występowały zarówno na PS3, jak i 360, a zabawa w tego typu grę bez odpowiednio dopracowanego systemu rozgrywki sieciowej, gwarantującego komfortowe starcie, jest po prostu bezsensowna. Capcomowi udało się to przy „Street Fighter IV”, a to znaczy, że się da.
Wersja demonstracyjna „UFC Undisputed 3” pojawi się w sieci już we wtorek, 24 stycznia. Koniecznie opiszcie swoje wrażenia.
Paweł Winiarski