Konsolowe czołgi najechały Berlin. Czyli o World of Tanks na Xboksa 360
Wpadliśmy do Berlina, by porozmawiać z przedstawicielami Wargaming na temat ich konsolowej odsłony World of Tanks.
Kulisy wyboru Xboksa 360 Kiedy pecetowcy zaczynali wsiąkać w World of Tanks, ja po cichu marzyłem o wersji na konsole. Oczywiście zastanawiałem się, jak wyglądałoby proste przeniesienie tej pozycji na stojący pod telewizorem sprzęt, który zamiast klawiatury i myszki oferuje wciskanie przycisków na padzie. Zupełnie nie wiem czemu to nie PlayStation 3, ale właśnie Xbox 360 szeptał do mnie „to tu będziesz grał w czołgi, nie u konkurencji”. Nie byłem więc zdziwiony, kiedy zapowiedziano World of Tanks właśnie na konsoli koncernu z Redmond. Co nie zmienia faktu, że byłem ciekaw kulisów tego wyboru.
Po pierwsze, World of Tanks na 360 nie jest portem z komputerów osobistych. Zapewniał mnie o tym Jeff Gregg, lead designer konsolowej wersji gry. Tytuł tworzono od podstaw dla konsoli i czuć to zarówno w menu, jak i we właściwej rozgrywce. Nie odbierzcie tego źle, ale na konsoli liczy się akcja, a nie spędzanie kilkunastu minut przy tabelkach i analizowanie każdego atrybutu swojej maszyny. I to mi się w konsolowym World of Tanks bardzo podoba. Włączam, wybieram czołg, wskakuję do gry, strzelam, jeżdżę, demoluję budynki i drzewa. No dobrze, ale dlaczego 360, a nie PS3?
fot. Polygamia
To w pewnym sensie zbieg okoliczności, który polegał na tym, że Wargaming chciał zaatakować rynek konsolowy, a Microsoft szukał tytułu free-to-play. Wspólne interesy musiały skończyć się porozumieniem. Nie bez znaczenia były również dobre kontakty producentów gry, Day 1, z amerykańskim koncernem. Wreszcie sama usługa Xbox Live. Nie udało mi się wyciągnąć od Jeffa, czy ktoś ślęczał godzinami nad excelowymi tabelkami i analizował wszystkie za i przeciw. Ale bardzo wiarygodnie brzmi to, co powiedział lead designer - XL to prężnie działająca usługa, do której mnóstwo osób wskakuje i spędza w sieciowych rozgrywkach długie godziny.
Konsolowa "darmowość" World of Tanks trwa raptem 7 dni, bo tyle wynosi okres próbny dla posiadaczy podstawowych, srebrnych kont Xbox Live. Jeśli chcecie grać dalej, musicie wysupłać pieniądze na abonament sieciowej usługi Microsoftu. Wargaming oczywiście chciałby, aby zabawa w World of Tanks nie wymagała ponoszenia niezwiązanych z grą (i wcale niemałych) kosztów. Microsoft nie dał się jednak przekonać.
fot. Polygamia
Co z tymi symbolami? W ubiegłym roku zrobiło się głośno wokół sowieckiej symboliki, której gracze mogą użyć na swoich czołgach. Najpierw były dostępne w wersji 8.0, przy 8.6 zniknęły z europejskich serwerów, by powrócić w aktualizacji z numerem 8.8. Wargaming wystosował nawet specjalne oświadczenie, w którym wyjaśnił powody swojej decyzji. Jak wiecie, symboli nazistowskich w grze nie ma, czemu więc możemy używać symboliki kojarzącej się nam równie źle?
Konrad Rawiński, PR Manager na Polskę, mówi jasno, że gra to zupełnie coś innego niż książka do historii czy film dokumentalny. Wargaming przykłada ogromną wagę do tego, by ich produkt był jak najbliższy temu, co działo się w przeszłości - wystarczy chociażby spojrzeć na wierność odwzorowania pojazdów czy to w World of Tanks, czy World of Warplanes. Firma musi jednak stosować się do przepisów. Symboli nazistowskich stosować nie wolno. Pomimo tego, że możliwość ich użycia byłaby zgodna z historią, kłóciłaby się z literą prawa. Tematyka symboli sowieckich nie ma już takich obostrzeń.
fot. Polygamia | To samo usłyszałem od Toma Putzkiego, dyrektora ds. komunikacji Wargaming na Europę centralną, który doskonale wie, że zarówno w Polsce, jak i Niemczech (czyli dwóch krajach z największą społecznością WoT) swastyka i inne symbole kojarzące się z III Rzeszą są nie tylko zabronione, ale również wywołują negatywny wydźwięk wśród graczy. Co z obecną generacją? W domach graczy stoją już PlayStation 4 i Xbox One. Tymczasem World of Tanks ląduje na sprzęcie poprzedniej generacji. Logicznym było więc pytanie o plany dotyczące nowych konsol. Tu niestety wszyscy trzej rozmówcy milczeli jak grób. Wargaming skupia się w tej chwili na wersji dla 360. W tego typu grach nie wystarczy premiera, potrzebne jest rozwijanie produktu, dostarczanie nowej zawartości i walka z wszelkimi problemami, które mogą się pojawić w tak dużym sieciowym produkcie. |