Konkurencje w 2D sprawiają, że mam ochotę zagrać w Mario & Sonic at the Olympic Games Tokyo 2020
NES vs Mega Drive!
Wiedzieliśmy, że pod koniec tego roku Sega we współpracy z Nintendo wypuści jeszcze jedną „imprezówkę”: igrzyska ze swoimi maskotkami, będące już cholera-wie-którą (dobra, jestem meganerdem, więc napiszę, że szóstą) inkarnacją sporego zestawu banalnych minigierek do psucia kontrolerów/wybijania szyb w oknach/niszczenia telewizorów/krzywdzenia zwierząt domowych. Ot, sensowny, nieszkodliwy pomysł na trochę mamony. Nie napalałem się szczególnie, bo znajomi wolą już kredyty od dwóch godzin dobrej zabawy.
Mario & Sonic at the Olympic Games Tokyo 2020 | Classic 2D Events Reveal Trailer
A tutaj ciach - prosty sposób na zwrócenie mojej uwagi. Oprócz 21 standardowych dyscyplin w grze znajdziemy 10 „bonusowych”. Cudzysłów, bo znając fanatyków tych korporacji, szybko staną się głównym daniem Tokyo 2020. Będą one oprawą (oraz mechaniką) nawiązywać do lat osiemdziesiątych oraz pierwszych konsol stacjonarnych ojców Wąsatego i Niebieskiego. A przecież wszyscy kiedyś dobrze się bawiliśmy przy sadystycznych minigierkach olimpijskich na Pegasusie. A mówiąc szczerze, ten konkurencje wyglądają osiem razy lepiej od tych w HD. Popatrzcie na widownię, zwierzątka z Sonica siedzą tam obok Toadów i Goomb <3
Miałem prosty plan zakupowy na Switcha w tym roku. Astral Chains, Link’s Awakening, Luigi’s Mansion 3 (yhm, Pokemony odpuszczam, a co). I teraz dodaję tam „olimpiadkę”. Niech ich szlag. Mario & Sonic at the Olympic Games Tokyo 2020 debiutuje 5 listopada. Na Switchu, wiadomo.