Konami zamiast chwalić PES 2015 jedzie po zeszłorocznej edycji gry
Zadziwiające, że dopiero po roku od premiery firma przyznaje, że grafika była ważniejsza od grywalności.
Co roku ten sam teatrzyk - każda firma wydająca gry sportowe ma to przećwiczone. Rok w rok trzeba pokazywać nowinki i przekonywać, że teraz to dopiero sobie pogramy. Niezależnie od tego czy chodzi o piłkę nożną, koszykówkę czy hokej. Czasem zdarzają się materiały pokazujące dwie edycje gry obok siebie i wskazujące obszary, w których zobaczymy postęp, ale żeby jechać po wcześniejszej odsłonie tak, jak robi to Adam Bhatti - świeżo upieczony brand manager PES-a na Europę, który przed niedawnym awansem odpowiadał za kontakt ze społecznością stworzoną wokół gry? To chyba nowość.
[Przy PES 14] mieliśmy nowy silnik - FOX Engine - który koniecznie chcieliśmy wykorzystać. Straciliśmy przez to wiele typowych dla PES-a elementów rozgrywki, bo chcieliśmy by gra wyglądała pięknie[...]A przecież PES był znany z piękna rozgrywki, a nie przejmowania się jak najdokładniejszą animacją. To prawda, choć trudno czepiać się gry za to, że wygląda ładnie. Zdaniem Bhattiego "czternastce" brakowało jednak natychmiastowości sterowania, która pozwala graczom na słuchanie instynktów bez konieczności "rozpisania" sobie w głowie kolejnych ruchów.
W PES 14 musiałeś myśleć dwie sekundy "do przodu", bo tyle trwała animacja. W PES-ie to nie powinno mieć miejsca. Potem następuje łatwy do przewidzenia potok obietnic, że w tym roku PES już na pewno wróci do korzeni, grywalność będzie najważniejsza i nigdy nie uda nam się strzelić dwa razy takiej samej bramki. Nudy, mowa-trawa i tylko jedna informacja warta jest odnotowania.
Bhatti nie potwierdził, że PES 2015 trafi do sklepów we wrześniu czyli w miesiącu, kiedy swoją premierę ma FIFA 15. Ponoć tym razem Konami nie wypuści gry dopóki nie będzie gotowa. Trzymam za słowo, aczkolwiek w tej branży takie zapowiedzi znaczą prawie tyle, co nic.
[źródło: Videogamer]
Maciej Kowalik