Kolejny miesiąc, kolejny milion nowych graczy w Playerunknown's Battlegrounds
Coś nam tutaj rośnie na hit roku.
Nie zwalnia. Największy boom na Battlegrounds, obserwując zachodnie podcasty, których nadal słucham zdecydowanie za dużo (rozczarowują, wiecie, tym, o ile mniej ci najważniejsi dziennikarze wiedzą od moich kolegów z Polski), wypadał w chwilę po The Legend of Zelda: Breath of the Wild. Akurat przestano rozmawiać o Hyrule i zaczęto o szaleństwach w tym wirtualnym battle royale. Można by założyć, że cztery miesiące później świat powoli przestanie się interesować, że hype nareszcie opadnie. Nic z tego. Early Access czy nie - PUBG (lubię ten skrót) przekroczył już barierę pięciu milionów sprzedanych kopii.
PLAYERUNKNOWN'S BATTLEGROUNDS (Honest Game Trailers)
Każdy rok w tej branży przynosi jakieś nowe "zjawisko". 2016 na zawsze przypisany będzie do letniej rewolucji takiej jednej małej aplikacji od studia Niantic. 2017 będzie, mam coraz mniej wątpliwości, rokiem Playerunknown's Battlegrounds. Pozostaje trzymać kciuki, by fani terenowej wyżynki nie musi tyle czekać na gigantyczne aktualizacje, co trenerzy Pokemonów. Jestem również szalenie zaintrygowany wizją połączenia świata Steamowców ze światem konsolowców. Bluehole wspominało przecież, że cross-platformowy multiplayer nie jest wcale niemożliwy w przypadku ich niespodziewanego hitu.
Adam Piechota