Kolejny film Davida Attenborough powstaje z myślą o technologii Oculus Rift
Możliwość rozglądania się dookoła w przyrodniczym dokumencie? Biorę to w ciemno.
Na filmach przyrodniczych Davida Attenborough wychowało się wielu pokoleń widzów. Mimo 87 lat brytyjski przyrodnik wciąż pracuje, a jego kolejny projekt zapowiada się na istotny dla rozwoju technologii. Dokument "Conquest of the Skies" powstaje z myślą o wirtualnej rzeczywistości oferowanej przez gogle Oculus Rift - produkt firmy, która niedawno została kupiona przez Facebooka za 2 miliardy dolarów.
Łatwo sobie wyobrazić końcowy efekt - posiadacze gogli będą mogli rozglądać się dookoła i poczują się tak, jakby faktycznie znajdowali się na Borneo (m.in. tam powstawały zdjęcia). Będzie to możliwe dzięki urządzeniu do nagrywania, które wykorzystuje ekipa filmowa. Składa się z ośmiu kamer i rejestruje obraz w 360 stopniach.
John Morris ze studia Atlantic jest przekonany, że Oculus jest technologią przyszłości i wierzy, że gogle będą się sprzedawały w milionach sztuk. Atlantic od pewnego czasu oferuje filmy w 3D, teraz nadeszła pora na kolejny krok. Wrażenia oferowane przez Oculusa Morris porównuje nawet do reakcji pierwszych widzów kinowych na "Wjazd pociągu na stację w La Ciotat" braci Lumiere.
[Oculusa testujemy od 8:13]
PrzeGrany Tydzień #29: Podwójna randka z Oculus Rift i coś o jakimś E ileś tam [vlog] Oculus jeszcze nie trafił do sprzedaży, ale jego twórcy rozesłali już 85 tysięcy zestawów deweloperskich (m.in. takich, jak ten który testowaliśmy na filmie powyżej). Po kupnie przez Facebooka coraz śmielej wypowiadają się o przyszłości. Spodziewają się, że wirtualna rzeczywistość w ciągu kilku dekad zastąpi tradycyjne ekrany.
Zresztą to, co obecnie znamy jako Oculus Rift, to dopiero początek. Jego twórca, Palmer Luckey, chce zwiększyć doznania płynące z wirtualnej rzeczywistości przez wykorzystanie dotyku w reakcjach międzyludzkich. I o ile film brytyjskiego przyrodnika chętnie zobaczyłbym z goglami na głowie, kontakt fizyczny z innym człowiekiem z wykorzystaniem maszyn raczej mnie przeraża.
Marcin Kosman