Kolejne gry indie pojawiają się na PS4 w pudełkach. Kolekcjonerzy nie muszą bać się cyfry?
Cyfrowa dystrybucja, cyfrowa rewolucja, ale równocześnie z jej ekspansją coraz więcej gier niezależnych pojawia się na konsolach w pudełkach. Kilka lat temu byłoby to nie do pomyślenia.
Na PC jest Steam i kilka ofert polegających na subskrypcji. Na konsolach PS Store i Xbox Marketplace wraz ze swoimi abonamentowymi usługami. Aż połowa graczy PS4 płaci co miesiąc daninę na dostęp do serwerów multi i kilku gier niespodzianek miesięcznie. Równocześnie z tym całym dążeniem do cyfryzacji treści wciąż... o dziwo rozwija się też rynek pudełkowy.
Nie rośnie, jego znaczenie w zestawieniu z cyfrą zmniejsza się. Ciągle jest jednak duży i w swoich ramach mocno urozmaicony, coraz częściej wpuszczając do pudełek gry niezależne. Cdp.pl poinformował przed weekendem o premierze Kholata w takiej wersji na PS4. Nie tak dawno temu swoją premierę miał konsolowy Prison Architect czy Mighty No. 9 w pudełku od Cenegi. Do tej samej kategorii możemy też zaliczyć chyba odcinkowe gry Telltale, które dystrybuuje u nas Techland. Szperając trochę w temacie natknąłem się też na fizyczne wydanie The Talos Principle na PS4 czy Teslagrad, The Escapists, Giana Sisters i Pure Pool.
Nie wszystkie z tych gier znajdziemy w polskich sklepach, ale od czego jest internet? Dzisiejsze możliwości w połączeniu z brakiem blokad regionalnych w konsolach sprawiają, że bez problemu można sobie zamówić np. na play-asia.com pudełkowe Hotline Miami na PS4. Zabawa taka, czy nawet kupowanie pudełkowych indyków na konsole w polskich sklepach, to nieporównywalnie droższa rzecz niż kupowanie w cyfrze, zwłaszcza na cyklicznych wyprzedażach. Dla wielu pudełkowe gry są jednak o wiele bardziej wartościowe od cyfrowych odpowiedników, a uczucie zdejmowania z nich folii wręcz bezcenne.
Ja ze zbierania pudełek wyleczyłem się pod koniec poprzedniej generacji konsol, ale nie ukrywam, że widząc fotki uginających się półek graczy z całego świata pojawia się u mnie czasem cień zazdrości. Cień, który szybko mija, zwłaszcza jak przypomnę sobie, że Hotline'a kupiłem za jakieś 15 zł, a w pudle kosztuje około 150 zł.
Mimo wszystko cieszę się z tego trendu, bo po pierwsze, twórcom niezależnym pozwala zarobić dodatkowe pieniądze (choć nie ma co się czarować, że przy 80 zł za konsolowe pudełko są to duże kwoty), a po drugie, pokazuje, że konsolowi gracze wciąż lubią jednak fizyczne wydania i raczej nie grozi nam scenariusz wiązania pudełkowych gier z kontem na wzór Steama. Microsoft miał kiedyś takie pomysły, ale po krytyce się z nich wycofał.
Nie zbieram pudełkowych gier, ale jakbym już to robił, to właśnie na konsolach, gdzie ma to jakiś sens, gry wolniej tanieją, a do tego zawsze można je sprzedać, wymienić czy po prostu komuś pożyczyć. Kupowanie pudełkowych gier na PC ze steamowym kluczem do dla mnie zupełna abstrakcja. No chyba, że gorzką DRM-ową pigułkę popija się dodatkami z fizycznego wydania. Tutaj wkraczamy już jednak na grunt edycji kolekcjonerskich, które mogą kosztować nawet… miliony złotych.
Paweł Olszewski