Kolejna firma zamyka się na Rosję i Białoruś. Chodzi o Kinguin
Praktycznie cały świat nie pozostaje bierny i reaguje na rosyjską agresję poprzez wprowadzanie konkretnych sankcji. Kolejną już firmą, która reaguje na sytuację w Ukrainie, jest Kinguin, czyli platforma z kluczami do gier.
Kinguin opublikował oświadczenie, z którego jasno wynika, że firma przestaje działać na rynku rosyjskim i białoruskim. Kinguin potępia działania Rosji i Białorusi, a za tymi deklaracjami stoją konkretne działania.
Firma decyduje się na zawieszenie relacji biznesowych z rosyjskimi i białoruskimi firmami, bankami oraz sprzedawcami. Rosyjski i białoruscy sprzedawcy otrzymują zakaz sprzedaży za pośrednictwem platformy Kinguin. Blokada aktualnych i brak możliwości tworzenia nowych ofert. Dodatkowo wstrzymane zostają wszystkie wypłaty na rosyjskie i białoruskie konta bankowe.
My, zwykli gracze, raczej nie mamy takiej siły sprawczej, by wprowadzić jakiekolwiek sankcje. Co nie oznacza, że nie możemy pomóc. Cały czas trwa szlachetna akcja o nazwie Gracze Ukrainie.
Kinguin to już kolejna firma, która uderza w społeczność rosyjskich i białoruskich graczy. Głośnym echem odbiła się decyzja CD Projekt RED - nasz rodzimy twórca gier wstrzymuje sprzedaż gier na wspomniany wcześniej rynek. Można tu mówić o swego rodzaju "gamingowych sankcjach".
Jeden z czołowych ukraińskich polityków (wicepremier) zaapelował nawet do "gigantów branży", by ci zaprzestali świadczenia swoich usług Rosjanom i Białorusinom.