Kojima ostatnie szęść miesięcy prac nad Metal Gear Solid V spędził w osobnym biurze bez bezpośredniego kontaktu ze swoim studiem
Tak przynajmniej mówi Geoff Keighley. Biorąc pod uwagę ostateczną formę gry i praktyki Konami, wydaje się to wysoce prawdopodobne.
02.12.2016 14:57
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wszyscy wiedzą, że między Hideo Kojimą a Konami w zeszłym roku rozpętało się małe piekło. Kolejne doniesienia o ich konflikcie zaogniały niechęć, jaką gracze żywili do japońskiego wydawcy. Ostatecznie skończyło się tak, jak się skończyło - Metal Gear Solid V wyszedł zbyt wcześnie, Silent Hills zostało anulowane, a Kojima odszedł z firmy i założył własne studio. Rok temu nie mógł też pojawić się na The Game Awards by odebrać nagrodę za The Phantom Pain, bo Konami mu zabroniło, o czym krytycznie wypowiadał się organizator imprezy Geoff Keighley.
W tym roku Kojima jest już wolny od zakazów swojego byłego wydawcy i odebrał należną mu statuetkę Ikony Branży. Sympatia Keighleya do twórcy Metal Geara nie jest żadną tajemnicą, nikogo więc raczej nie zdziwiła jego wzniosła przemowa przed wręczeniem nagrody. W pewnym momencie sportretował Hideo niemalże jako męczennika, a sam Kojima nie odebrał w 2016 zeszłorocznej statuetki, ponieważ "nie chciał mieć tej krwi na swoich rękach". Dosyć mocne słowa jak na konflikt, którego świadkiem byliśmy w zeszłym roku, prawda? Okazuje się jednak, że było naprawdę źle.
The Game Awards 2016 - Hideo Kojima Industry Icon Award
Geoff Keigley w wywiadzie dla Glixela na temat The Game Awards poruszył wątek Kojimy, dzieląc się niepokojącymi szczegółami:
Łoł... To brzmi... nieprawdopodobnie, prawda? Ale tylko na pierwszy rzut oka. Wystarczy sobie bowiem przypomnieć zeszłoroczny artykuł japońskiego dziennika Nikkei, w którym opisano, w jaki sposób Konami traktuje swoich pracowników. Obraz, który wtedy się wyłonił, przypominał - nie bez przesady - obóz pracy. Jak pisał Piotrek Bajda:
Po takich rewelacjach wizja Kojimy, który przychodzi codziennie do jakiegoś pokoiku i nie może nawet kontaktować się ze swoją ekipą, wciąż jest okropna, ale nie znowu taka nieprawdopodobna, prawda? Kojima Productions przemianowano wtedy na, uwaga, Dział Produkcji Numer 8. A biorąc pod uwagę zażyłe koleżeństwo Hideo i Keighleya, można zakładać, że ten drugi raczej nie koloryzuje.
Fans Boo Konami for Banning Hideo Kojima from The Game Awards - The Game Awards 2015
W tym momencie po głowie powinni podrapać się fani Metal Gear Solid, który nie byli do końca zadowoleni z The Phantom Pain. Nie jest tajemnicą, że grze brakuje zakończenia, a po sieci krążą przerywniki filmowe nigdy niedokończonej pięćdziesiątej pierwszej misji. Łatwo połączyć puzzle i pomyśleć, że gdyby Kojima mógł normalnie pracować w ciągu ostatniego pół roku, rzeczy mogłyby wyglądać inaczej. Jasne, można mówić, że sześć miesięcy to malutko i że ojciec serii nawet bez związanych rąk i tak nic by nie zdziałał, ale... No cóż, nigdy się tego nie dowiemy, prawda? Wiadomo tylko, że Kojima to typ dewelopera, który macza palce przy absolutnie każdym aspekcie swojej gry. Tajemnicą nie jest też, że chciał wydać grę później.
Smutne, że jeden z najbardziej kreatywnych umysłów branży nie mógł dokończyć czegoś, co miało być dziełem jego życia, na własnych zasadach. Pozostaje cieszyć się, że teraz wyszedł na prostą i może pokazać swoje możliwości przy Death Stranding, które dopiero co podbiło serca graczy kolejnym niesamowitym zwiastunem.
The Game Awards 2016 - Death Stranding World Premiere!
Ciekawe też jak długo będziemy zastanawiać się, o co tak naprawdę poszło Kojimie i Konami. Czy rzeczywiście chodziło "tylko" o to, że Hideo chciał więcej czasu i go nie dostał? I to rozpętało wojenkę, która doprowadziła do "zamknięcia" go w osobny pokoju, odseparowania od swojego składu i zabronienia odbierana prestiżowych nagród? Co Konami mogło tym osiągnąć?
Ktoś na NeoGAF-ie zażartował, że teraz jest stuprocentowo pewny, że Kojima sypiał z żoną prezesa Konami. Żarty żartami, ale dobrze byłoby, gdyby pewnego dnia udało się ustalić, jak przebiegał jeden z chyba największych konfliktów, jaki widziała ta branża.
Patryk Fijałkowski