Klimatyzator: co przeczytać, co obejrzeć i czego posłuchać, by lepiej wczuć się piracki klimat Assassin's Creed IV: Black Flag
Piraci to tak wdzięczny temat, że nie mogliśmy przegapić okazji na taki Klimatyzator. Jeśli już skończyliście Black Flag i ciągle mało Wam karaibskich klimatów, albo dopiero przymierzacie się do gry i chcecie się przed nią odpowiednio nastroić, albo nawet Was ona nie interesuje, ale po prostu lubicie rum, słońce i zapach morskiej bryzy - zapraszamy. Miejcie tylko na uwadze, że Klimatyzator to nie ranking, to nasze skojarzenia z atmosferą i tematyką danego tytułu. Uwaga: długie, ale to przecież dla tych, co lubią czytać. I oglądać. I słuchać.
01.11.2013 | aktual.: 15.01.2016 15:41
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
CO PRZECZYTAĆ?
Robert Louis Stevenson - "Wyspa skarbów"
Zaryzykuję tezę, że to z tej, napisanej w latach 80. XIX wieku, powieści bierze się większość dzisiejszych wyobrażeń o piratach. Fabuła kręci się wokół zakopanego skarbu, a głównym złym jest najbardziej archetypiczny obraz karaibskiego postrachu mórz - z drewnianą nogą i papugą na ramieniu (to oczywiście Long John Silver, postać przerażająca kolejne pokolenia zakochanych w przygodowych książkach nastolatków). Nawet piosenka o "Umrzyka Skrzyni" pochodzi z "Wyspy skarbów" - a już bezpośrednio z niej wzięła się słynna fraza "Jo ho ho! I butelka rumu." Absolutny elementarz - nawet jeśli dziś może już trochę trącić myszką, a czytany w dorosłym wieku wyda się pewnie nazbyt infantylny. (T.K.)
Rafael Sabatini - "Kapitan Blood"
Kiedy byłem dzieciakiem, na półce z książkami stały przede wszystkim dwie, obie odziedziczone po starszym bracie, książki o piratach. Opisana już "Wyspa skarbów" i właśnie "Kapitan Blood". Tę pierwszą przeczytałem już za zupełnego szkraba, drugiej jednak mama nie chciała mi dać - twierdziła, że muszę jeszcze trochę podrosnąć. Do dziś pamiętam ten dreszczyk podniecenia, gdy wreszcie się do niej dorwałem (bo wiecie, w tytule jest "krew")... Faktycznie, to dzieło o wiele bardziej realistyczne i osadzone w historii niż książka Stevensona. Ale bez przesady, mamo, to nadal niegroźna powieść przygodowa dla młodzieży. I przy okazji pirackiego elementarza tom drugi. (T.K.)
Tim Powers - "Na nieznanych wodach"
Podobno fabuła tej powieści była inspiracją dla historii opowiedzianej w czwartej części "Piratów z Karaibów". Czy to prawda, szczerze mówiąc, nie wiem, bo tej akurat nie widziałem. Pewny jestem natomiast tego, że Tim Powers to znakomity autor nieoczywistego, przygodowego fantasy, a w "Na nieznanych wodach" mierzy się właśnie z piracką tematyką. Głównym bohaterem opowieści jest pasażer cywilnego statku, który pozbawiony wyboru zostaje piratem (alternatywą jest śmierć) i razem z niejakim kapitanem Daviesem oraz jego załogą wyrusza na poszukiwanie legendarnej Fontanny Młodości. Książka była nominowana do prestiżowych nagród: Locusa i World Fantasy Award. (T.K.)
Feliks W. Kres - "Król bezmiarów"
Drugi tom słynnego szererskiego (czyli dziejącego się w świecie o nazwie Szerer) cyklu Kresa. Pirackie wątki mogą pojawiać się także w pozostałych jego odsłonach, ale to właśnie "Król bezmiarów" poświęcony jest im w stu procentach. W skrócie mówiąc, trzy córki pewnego legendarnego kapitana piratów, któremu się było zmarło, rywalizują o dość obfity spadek. Jak to u Kresa bywa, trup ściele się gęsto i zwykle w najmniej spodziewanych momentach, krew sika, flaki fruwają, a całość czyta się z ogromną przyjemnością, bo kto jak kto, ale akurat ten autor ze słowem pisanym radzi sobie wyśmienicie. W 1992 roku książka otrzymała prestiżową nagrodę im. Janusza A. Zajdla. (T.K.)
Jacek Komuda - "Czarna bandera"
Polskie fantasy po raz drugi, tym razem jednak nieosadzone w żadnym fantastycznym świecie, ale w rzeczywistości - magia pojawia się nagle, niespodziewanie i czasem w niespecjalnie wielkich ilościach. Książka jest zbiorem sześciu niepołączonych ze sobą opowiadań dziejących się w XVII i XVIII wieku na, ogólnie rzecz biorąc, Karaibach. Szczególnie warta uwagi jest nowela "Czarny heban", ale i inne nie powinny być dla nikogo zawodem, bo Komuda sprawnie posługuje się piórem, a i pomysły na historie ma niezgorsze. Piraci, rum i okręty - w sześciu małych, ale intensywnych dawkach. (T.K.)
Wilbur Smith - "Drapieżne ptaki" i "Monsun"
Pierwszy i drugi (chronologicznie, bo nie pod względem kolejności wydawania) tom "Sagi rodu Courtney'ów" Smitha, która opowiada o, hm, to ci zaskoczenie, rodzinie Courtney'ów na przestrzeni setek lat. Wszystkich jej części jest już aż trzynaście, ale to w tych dwóch znaleźć można wątki pirackie. W "Drapieżnych ptakach" Francis Courtney poluje na holenderskie okręty (z królewskim przyzwoleniem), z kolei w "Monsunie" jego syn, Henry, wraz ze swoimi synami walczy z arabskimi piratami na południu Afryki. Jest jeszcze "Błękitny horyzont", bezpośrednia kontynuacja drugiej z wymienionych powieści, ale tam już marynistycznych wątków raczej się nie uświadczy. Sprawnie napisane powieści przygodowe osadzone w historycznych realiach. (T.K.)
Alexander Exquemelin - "Dzienniki piratów. Dzieje kapitana Morgana i bukanierów, ręką naocznego świadka spisane"
Żadna fikcja nie może się równać z rzeczywistością, a "Dzienniki piratów" to w zasadzie źródło historyczne - oryginalna kronika spisana przez jednego z członków załogi kapitana Henry'ego Morgana, który w latach 1666-1672 terroryzował Karaiby (i doszczętnie spalił przy tym samą Panamę). Spokojnie jednak - nawet dziś czyta się to dobrze, zwłaszcza, że współczesne wydanie wzbogacone jest o ekspercki komentarz, a także mapy czy szkice z epoki. Trochę szkoda, że nie ma tu bohaterów występujących w Assassin's Creed IV (bo choć gra wykorzystuje prawdziwe postaci, to rozgrywa się kilkadziesiąt lat później), ale i tak niewątpliwie warto po ten tytuł sięgnąć. (T.K.)
James Matthew Barrie - "Piotruś Pan i Wendy"
Nooooooo... Taaak, to nie jest do końca książka o piratach. Ale gdzie znajdziecie straszniejszego i bardziej ikonicznego złego kapitana niż tutaj? I niech Was nie zwiedzie wykreowany przez disneyowską animację obraz tej powieści. Oryginalny "Piotruś Pan" to rzecz o wiele bardziej nieoczywista i mniej bajkowa, niż mogłoby się wydawać. To jedna z tych książek dla dzieci, które warto przeczytać także będąc dorosłym - szczególnie, jeśli wcześniej nie miało się z nią styczności. (T.K.)
CO JESZCZE PRZECZYTAĆ (I OBEJRZEĆ)?
"Wyspa Burbonów. Rok 1730"
Jeśli nie macie alergii na antropomorficzne zwierzęta, to rozgrywający się na Reunionie (dawniej zwanym Wyspą Burbonów) komiks Trondheima zapewne okaże się jedną z najlepszych pirackich historii, jakie czytaliście w swoim życiu (jeśli taką alergię macie, to spróbujcie ją uleczyć - warto). Zbuntowani niewolnicy, Maronowie i Malgasze, ułaskawieni piraci, szalona córka plantatora, martwy czarownik i para ornitologów szukających legendarnego ptaka dodo... "Wyspa Burbonów" wpisuje się w długą tradycję opowieści o przygodach mórz południowych, korsarzach i ukrytych skarbach. Czyni to jednak w sposób pozbawiony naiwności, by nie powiedzieć: "cyniczny". Zderzenie romantycznych mitów i wyobrażeń z brutalną rzeczywistością zazwyczaj pozostawia w ustach smak goryczy, a schyłek pirackiej świetności jest naprawdę gorzki. (K.N.)
Scenariusz: Appollo, Lewis Trondheim Rysunek: Lewis Trondheim
"Long John Silver"
Jak wskazuje sam tytuł - będziemy mieli do czynienia z klasyczną morską opowieścią z licznymi nawiązaniami do "Wyspy skarbów" R.L. Stevensona. Tak: to TEN Long John Silver - nieustraszony i bezwzględny pirat, co służył u kapitana Flinta. Jednak we francusko-belgijskiej serii komiksowej na pierwszy plan wysuwa się niespodziewanie postać kobieca - awanturnicza lady Vivien Hastings, która wyrusza na niebezpieczną wyprawę w rejony górnej Amazonii tropem swojego zaginionego w tajemniczych okolicznościach męża oraz (oczywiście!) wielkiego skarbu. Wszystkie elementy jazdy obowiązkowej obecne: abordaże i morskie katastrofy, odręcznie rysowane mapy wiodące do celu i przemożna żądza złota. (K.N.)
Scenariusz: Xavier Dorison Rysunek: Mathieu Lauffray
"Pirat Izaak"
Akcja rozgrywa się u schyłku XVIII wieku - utalentowany paryski malarz Izaak Sofer marzy o tworzeniu monumentalnych płócien przedstawiających morskie bitwy i nieustraszonych kapitanów. Za namową okrętowego lekarza, mustruje się na statku - jak się wkrótce okaże, pirackim - i wyrusza na niebezpieczną wyprawę. Jednak jej celem nie jest picie (no dobrze: picie jest), grabienie i abordaże tylko dokonywanie odkryć geograficznych, bo szalony kapitan Jean Rabuś ma w sobie żyłkę eksploratora i odkrywcy. Piracka przygoda splata się z obyczajową opowieścią o porzuconej na lądzie narzeczonej Izaaka, pięknej Alicji, zaś kreska Blaina (trochę przypominająca styl rysunków Joanna Sfara) nadaje całości wdzięku i humoru. (K.N.)
Scenariusz: Christophe Blain Rysunek: Christophe Blain
"Przygody Tintina. Tajemnica Jednorożca" oraz "Przygody Tintina. Skarb Szkarłatnego Rackhama"
W tej klasycznej przygodowej serii nie mogło zabraknąć malowniczych pirackich perypetii. Nieustraszony reporter Tintin i jego wierny biały psiak Miluś niechcący wplątują się w podejrzaną intrygę, której korzenie sięgają odległej przeszłości, gdy po morzach i oceanach pływali szaleńczo odważni, okrutni i mściwi kapitanowie pirackich okrętów. Łącznikiem z wydarzeniami sprzed lat jest kapitan Baryłka - wilk morski, który nie pija wody - zaś śmiertelna rozgrywka prowadzi bohaterów ku przemyślnie ukrytym skarbom. Nic dziwnego, że podejmując się ekranizacji komiksu Herge'a Steven Spielberg sięgnął akurat po tę zamkniętą w dwóch tomach historię - duch Nowej Przygody jest tu bardzo wyczuwalny. (K.N.)
Scenariusz: Herge Rysunek: Herge
"Corto Maltese. Ballada o słonym morzu"
Melancholijny, tajemniczy, wiecznie w drodze, zawsze na tropie przygody - Corto Maltese, awanturnik w kapitańskiej czapce i z nieodłącznym papierosem w zębach, to jedna z najwspanialszych pirato-podobnych figur literackich. Komiksy włoskiego rysownika Hugo Pratta nie są typową opowieścią marynistyczną, ale na pewno mają w sobie podobny romantyzm. Zwłaszcza "Ballada o Słonym Morzu" i opowieść o Mnichu - ostatnim wielkim piracie, wpisuje się w ten nurt: są wyłowieni z topieli rozbitkowie, pozbawiony statku kapitan, samotna wyspa i pogoń za marzeniem. Oraz niespokojna historia początków XX wieku jako tło dla przygodowej intrygi. (K.N.)
Scenariusz: Hugo Pratt Rysunek: Hugo Pratt
"Opowieści o Czarnym Frachtowcu" - w komiksie "Strażnicy"
Komiks w komiksie czytany przez nastolatka, który po każdy kolejny zeszyt przychodzi do ulicznego stoiska z prasą. Sama historia Czarnego Frachtowca jest mrocznym rewersem pogodnej przygodówki, w której blask złota zastąpiony zostaje przez rozpacz, szaleństwo i rozkład. Fabuła jest odrębną całością, jednak stanowi również przewrotny komentarz do głównej linii narracyjnej "Strażników". (K.N.)
Scenariusz: Alan Moore Rysunek: Dave Gibbons
W ramach kampanii promocyjnej filmowych "Strażników" powstała także animowana adaptacja "Opowieści..." - również polecamy (i to od niej zapożyczyliśmy powyższą okładkę, gdyby ktoś pytał). (T.K.)
CO OBEJRZEĆ?
"Czarny pirat" (1926)
Film niemy, w ramach poszerzania horyzontów. Douglas Fairbanks wciela się w pewnego diuka, który poprzysięga sobie zemstę na piratach, więc zostaje piratem. A nawet przerażającym Czarnym Piratem (czytać bardzo niskim głosem). W międzyczasie poznaje piękną kobietę i zakochuje się w niej, a na koniec oboje żyją długo i szczęśliwie, bo to w końcu hollywoodzka bajka i szczęśliwe zakończenie jest nieuniknione. Oczywiście, dziś należy oglądać ten film z przymrużeniem oka, na nikim raczej większego wrażenia nie zrobi, ale Klimatyzatory są przecież właśnie po to, by móc o takich rzeczach choćby wspomnieć. (T.K.)
"Kapitan Blood" (1935)
Ten film ma, bagatela, 78 lat na karku, a ciągle ogląda się go z przyjemnością - jest perfekcyjną piracką opowieścią zrealizowaną z hollywoodzkim rozmachem (choć słowo "rozmach" należy, oczywiście, podzielić przez datę premiery). Warto go zobaczyć choćby dla odtwórcy głównej roli - Errol Flynn to Orlando Bloom lat 30. i 40., który w ciągu swojej kariery wcielał się w dzielnych kowbojów, Robin Hoodów, Don Juanów i mnóstwo innych wygadanych przystojniaków (w tym, ma się rozumieć, piratów). Po wojnie co prawda strasznie się rozpił, ale... czyż nie pasuje to do korsarza? Oprócz "Kapitana Blooda", warto także szczególnie zwrócić uwagę na "Sokoła morskiego" (też zresztą na podstawie powieści Sabatiniego) z 1940 roku, w którym Flynn również wcielił się w głównego bohatera. (T.K.)
"Karmazynowy pirat" (1952)
Zabójczo przystojny (jakżeby inaczej) Burt Lancaster wciela się w przebiegłego Kapitana Vallo, który najpierw trochę przypadkiem chwyta pewnego angielskiego emisariusza, potem wypuszcza go i zaczyna z nim współpracować (czego się nie robi dla pieniędzy...), żeby ostatecznie jednak zmienić zdanie i zacząć pomagać rebeliantom, których miał się pozbyć (czego się nie robi dla pięknych kobiet...). Absolutna klasyka "żagla i szpady" - pirackiego kina przygodowego. (T.K.)
"Orkan na Jamajce" (1965)
Piraci porywają statek, na którym znajdują się dzieci. Normalnie pewnie poszłyby na dno razem z resztą załogi, ale tak się akurat składa, że to wyjątkowo przebiegłe szkraby, które chyłkiem przemykają na piracki okręt. Zostają oczywiście odkryte i... zaczynają żeglować z korsarzami. Jeżeli sądzicie, że to film rodzinny, w którym straszliwy kapitan odkrywa, jak bardzo miękkie ma serce... to się mylicie. Dzieci wprowadzają bowiem na statku własne rządy - bardziej brutalne, niż ktokolwiek by się spodziewał. Film jest ekranizacją porównywanej do "Władcy much" Goldinga powieści Richarda Hughesa o tym samym tytule - po nią także warto sięgnąć. (T.K.)
"Piraci" (1986)
Opinie na temat tego filmu są mocno podzielone. Niektórzy uważają, że to straszliwy gniot i jeden z gorszych obrazów na koncie Romana Polańskiego, inni zaś wychwalają go pod niebiosa i uważają za szczytowe osiągnięcie w gatunku "żagla i szpady". Warto zdawać sobie sprawę z faktu, że w zamyśle reżysera miała to być przede wszystkim komedia - przy czym poczucie humoru w niej zawarte jest dość.. specyficzne (podpowiedź: "Nieustraszeni pogromcy wampirów" tego samego reżysera też są komedią). Prywatnie polecam całym sercem, choć ja akurat uwielbiam Polańskiego, więc mogę być nieobiektywny. Ale ten Walter Matthau w głównej roli... (T.K.)
"Piraci z Karaibów" - seria (2003, 2006, 2007 i 2011)
Seria, której chyba przedstawiać nie trzeba. Ostatnimi czasy pojawiła się, mam wrażenie, jakaś moda na nielubienie jej, ale ja nadal twardo stoję na stanowisku, że Disneyowi genialnie udało się przywrócić kinu piratów. Pewnie, to tylko hollywoodzkie popkorniaki, ale ogląda sie je z przyjemnością. A wykreowany przez Johnny'ego Deppa kapitan Jack Sparrow z miejsca stał się postacią ikoniczną, w pirackiej galerii sław zasiadającą tuż obok Long Johna Silvera i Kapitana Haka. (T.K.)
CZEGO POSŁUCHAĆ? .
Różni wykonawcy - "Rogue's Gallery: Pirate Ballads, Sea Songs, & Chanteys"
Szanty to grząskie terytorium. Znam osoby, które dałyby się za nie pokroić (z nie do końca jasnych dla mnie przyczyn wszystkie są żeglarzami - być może fakty ta są w jakiś sposób powiązane...), ale znam też takich, którzy uważają je za synonim piosenki harcerskiej i szczyt bezguścia. Wybieram więc wariant bezpieczny - zbiór 43 marynistycznych utworów o najróżniejszej proweniencji wykonywanych przez znanych i uznanych artystów. Bryan Ferry, Nick Cave, Lou Reed, Sting - na nich lista bynajmniej się nie kończy. W tym roku ukazała się także druga płyta z tej serii ("Son of Rogue's Gallery...") - to kolejny zbiór szant, za które wzięli się znani wykonawcy, tym razem w wersjach odrobinę bardziej punkowych, rockowych bądź popowych. (T.K.).
Oscar Brand - "Bawdy Sea Shanties"
Jeśli wierzyć osobom, które znają się na tym trochę bardziej ode mnie, Oscar Brand to legenda. W ciągu życia wydał ponad 100 płyt i napisał ponad 300 piosenek - wśród nich są utwory militarystyczne, są patriotyczne pieśni amerykańskie i kanadyjskie, ale są także szanty. W jego twórczości znajdziecie mnóstwo albumów wypełnionych tylko nimi - choćby ten. (T.K.)
Mordewind - "Mordewind" (pozostałe płyty również)
Jeśli nigdy się tym nie interesowaliście, to być może bylibyście zdziwieni, gdybyście wiedzieli, jak wiele jest w Polsce zespołów wykonujących szanty. Czy to sprawka mazurskich jezior i ich niesłabnącej popularności? Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia, zawsze wolałem Bieszczady. Tak czy inaczej, nie będę udawał eksperta i wybiorę coś, co polecili mi bardziej rozeznani w tym temacie. Mordewind to zespół warszawski, który w swojej twórczości w klasyczne folkowe utwory wplata czasami pewną dawkę rocka. Kapela jest znana i utytułowana, więc jeśli przypadnie Wam do gustu, to z pewnością znajdzie się okazja, by zobaczyć ich na żywo na jakimś koncercie. (T.K.).
Running Wild - "Under Jolly Roger" i praktycznie cała dyskografia (prócz dwóch pierwszych płyt)
Jeśli nie szanty, to może... metal? Niemiecki zespół Running Wild w 1987 roku wydał płytę "Under Jolly Roger" i od tamtej pory cała jego twórczość poświęcona jest tematyce historyczno-marynistycznej (jeżeli nic nie zmieniło się od momentu, gdy ostatnio sprawdzałem, ale nie sądzę). Twórczość Running Wild to mieszanina heavy, power i speed metalu - z nastawieniem raczej na dwa ostatnie podgatunki. Znam co prawda takich, którzy uważają słuchanie tej kapeli za straszną siarę, ale tak po prawdzie to można to powiedzieć chyba o każdej formacji zajmującej się tą stylistyką. (T.K.)
Alestorm - "Captain's Morgan Revenge" i pozostałe płyty
Jeśli power metal nie jest do końca Waszą stylistyką i już Running Wild wydaje się Wam zbyt kiczowate, to raczej nie próbujcie zaprzyjaźnić się z Alestorm... Muzyka szkockiej formacji czasami żartobliwie określana jest jako "pirate metal", bo owszem, panowie śpiewają tylko o piratach. Do naszego zestawienia pasują więc idealnie. Yarrrrrr!!! (T.K.)
To nasze propozycje książkowe, komiksowe, filmowe i muzyczne pasujące klimatem do Assassin's Creed IV: Black Flag. Lista oczywiście nie jest (i pewnie nigdy nie będzie) skończona - jakie są więc Wasze? Tomasz Kutera (literatura, film, muzyka); Kasia Nowakowska (komiks)
Scenariusz: Appollo, Lewis Trondheim Rysunek: Lewis Trondheim Egmont