KKKW: Den Den Town, Akihabara nr 2
3DS z naładowaną baterią i Street Fighterem jest, nowa Fanta miodowo-cytrynowa jest, mogę jechać. Wychodząc ze stacji metra Ebisuchō przez moją głowę przeszła wiązanka przekleństw. Gdy zobaczyłem dzielnicę Nipponbashi, zwaną także Den Den Town zorientowałem się, że nie wziąłem aparatu fotograficznego.
05.04.2011 | aktual.: 15.01.2016 15:45
Nipponbashi to dzielnica niedaleko centrum Osaki, która znana jest ze swoich aspiracji do zostania drugą Akihabarą - czyli miejscem, gdzie sprzęt elektroniczny wylewa się z półek sklepowych na ulice, a co drugi człowiek przebrany jest za mangową postać. Moje pierwsze wrażenie poważnie odbiegało od tego, czego oczekiwałem (hype i w tym wypadku zrobił swoje). Całość przypominała mi zwykłą ulicę handlową, niewiele różniącą się od tych, które występują w każdym mieście, czyli kombinacja: restauracja, butik, butik, restauracja, sklep spożywczy, coś związanego z elektroniką/sportem w nieskończonej pętli. Żeby dotrzeć do kwintesencji Nipponbashi trzeba było trochę powęszyć. Chwila zabawy w Sherlocka Holmesa i okazuje się, że sklepów z zarówno kolekcjonerską, jak i użytkową elektroniką, mangą, czy też zabawkami/figurkami jest sporo. Największe zdziwienie? Sklep oferujący jedynie gadżety z serii Mad Max).
Miałem dwa cele w misji "Desant w Den Den Town": pierwszy nazywał się Sharp Shooter, drugi Logitech Driving Force GT. Jak prawdziwa stereotypowa dama na zakupach, nie udało mi się kupić czego chciałem, jednak wróciłem do domu z masą nieprzydatnych staroci za sprawą sklepów retro. Wchodząc tam, można poczuć się jak w wehikule czasu. Przy wejściu od razu widzimy około 30 Famiconów leżących na stosie, a w środku jest już tylko lepiej. Pierwsze piętro zarezerwowane jest dla sprzętu: Sega Mega Drive, SNES (najbardziej pospolity), NES, Jaguar, GameBoy Micro, N64. A zresztą - podaj nazwę, oni to mają. Perełkami na wystawach były 3 konsole VirtualBoy i pokaźna kolekcja Game&Watch: o ile większość sprzętu miała bardzo niską cenę, o tyle jedna pozycja "gier w jajeczko" kosztowała około 2 tys. zł, podobnie jak wystawione na sprzedaż automaty z pożółkłym pleksi. Drugie piętro zarezerwowane było dla kartidży na wszystkie platformy (również w ogromnej ilości) i paru stanowisk, przy których można było przetestować sprzęt/grę. Sharp Shootera nie stwierdzono.
W zasadzie, Sharp Shootera nie stwierdzono nawet w "Official Playstation Store", który znajdował się 200 metrów dalej - wielkie plakaty reklamujące wciąż Killzone 3 wspominały o 3D i strzelaniu z ręki - aby kupić Sharp Shootera, trzeba go sobie sprowadzić, podobnie jak kierownicę (Logitech w Japonii występuje pod nazwą Logicool). Zawsze mnie dziwiło w pamiętnikach deweloperów Gran Turismo 5, że testerzy grali używając padów (do tego krzyżaka!) - okazuje się, że kierownice tutaj są towarem bardziej niszowym, niż Xbox (a przez to również 2 razy droższym niż w Polsce).
Podsumowując, Nipponbashi nie ma startu do tokijskiej Akihabary, jednak ma w sobie na tyle uroku, że pewnie jeszcze kilka razy odwiedzę to miejsce. Następnym razem jednak wezmę ze sobą aparat. [Oby! - przyp PG]
Damian Domagała
KKKW (Kącik Kraju Kwitnącej Wiśni) to cotygodniowy felieton opisujący ciekawostki z Japonii, kulturę grania i odmienne spojrzenie na elektroniczną rozrywkę. Autor aktualnie przebywa w Kraju Kwitnącej Wiśni. Poprzednie artykuły znajdziecie tutaj.