King's Quest

King's Quest

Michał Zacharzewski
SKOMENTUJ

Przygodówka Roberty Williams powstała w 1987 roku i, jak łatwo się domyśleć, jest dziś klasyką klasyk. Już na początku lat dziewięćdziesiątych uznano ją za niezwykle ważne dokonanie w dziedzinie komputerowej rozrywki, co przecież nie jest wydarzeniem częstym. Nie należy się jednak temu dziwić, wszak zapoczątkowała ośmioodcinkową (jak na razie) serię naprawdę interesujących, nieraz i wybitnych gier, w które gracze grali i wciąż chcą grać. Dlatego też uznałem, że przyjrzenie się "King's Quest" z bliska jest zadaniem, którego podjąć powinien się każdy prawdziwy miłośnik przygodówek.Prezentowane poniżej rozwiązanie jest jednym z wielu, co więcej, jest niepełne. Pozwala zdobyć jedynie jakieś 124 punkty spośród 158 możliwych. Odkrycie "zaginionych" punktów pozostawiam Wam - a w ramach podpowiedzi rzeknę, że fasolę można posadzić (plant bean), a wiedźmę spalić (w końcu po coś otwierało się ten piecyk w domku z czekolady). Powiem więcej: procy w grze użyć można, wiadro zaś zwinąć. Pierścień wykorzystuje się przy ucieczce... Jak, gdzie kiedy - domyślcie się sami.ROZWIĄZANIENazywam się Graham I Krzyżtopór i jestem królem. Rządzę już dobrych kilkadziesiąt lat i, prawdę mówiąc, czuje je wszystkie w kościach. Ból mi to sprawia niemały, bo i duchoty mam straszne, i z sił z dnia na dzień opadam... Czas więc szukać następcy. Być może taki znajduje się właśnie wśród Was. Pozwólcie zatem, moi mili goście, że opowiem Wam swoją historię, baśń o tym, jak ja zostałem Królem. Ona odstraszy tych niegodnych władzy i pozwoli zapoznać się wszystkim królewiczom z wyzwaniami, jakie czekają ich, o ile nadal chcą marzyć o tronie.Urodziłem się 72 lata temu jako Sir Graham, syn niezbyt bogatego szlachcica z południa. Choć w młodości byłem chorowity, wyrosłem na dzielnego młodzieńca, ciekawego świata i rządnego przygód. I gdy pewnego lata stary król ogłosił, że potrzebuje dzielnego rycerza, który obroniłby królestwo i przejął po nim schedę, wiedziałem, że muszę ruszyć. Matka zapakowała mi olbrzymią wałówkę, ojciec dał strój oraz czapę, i wyruszyłem na spotkanie nieznanego...Podróżowałem wiele tygodni, zmagając się z wiatrem i deszczem, z zbójcami i pijanicami. Niejeden tyłek rzezimieszka w tym czasie przetrzepałem i z niejednym szlachetką szablę skrzyżowałem... Aż wreszcie dojechałem.

START!I tak oto znalazłem się tuż obok zamku króla. Odważnie ruszyłem do przodu i po przedostaniu się przez mostek nad okalającą zamek fosą dotarłem do potężnych drzwi. Otworzyłem je (open door) i ruszyłem przed siebie. Wyściełany różowym dywanem korytarz powiódł mnie wprost do sali tronowej, gdzie na złoconym fotelu przesiadywał król. Podszedłem bliżej i przyklęknąłem na schodach (bow king). Mój władca uśmiechnął się i skinieniem dłoni zezwolił podejść bliżej. Podszedłem więc i przemówiłem (talk king). Pan mój przedstawił sprawę należycie jasno i już po chwili wiedziałem, że to nie koniec mej podróży. Królestwo podupadało, niezbędna była daleka wyprawa - wyprawa po trzy magiczne przedmioty: skrzynię zawsze pełną złota, lusterko przepowiadające przyszłość i tarczę nieśmiertelnych. Nagrodą miała być ręka księżniczki i obie połówki królestwa w posagu. Ruszyłem po raz wtóry na spotkanie nieznanego.Po opuszczeniu zamku skierowałem się na zachód i po przekroczeniu mostu udałem się do ogrodów znajdujących się na tyłach zamku. Znalazłem tam marchewkę (get carrot). Wydała mi się ona już na pierwszy rzut oka zbędna, lecz mimo to wziąłem ją ze sobą. A nóż znajdę jakiegoś królika? Niedaleko zachodniej części ogrodu rosło ogromniaste drzewo. Gdy wlazłem na nie (climb tree), zauważyłem gniazdo (look nest), a w nim gigantyczne, złote jajo. Wziąłem je (get egg) i zszedłem na dół. Zadowolony i bogaty (wewnętrznie) skierowałem się na południe. Przez moment zastanawiałem się, czy po dokonaniu takiego znaleziska nie darować sobie poszukiwań i najzwyczajniej nie wykupić króla razem z jego tronem, jednak porzuciłem tą myśl. To by było nie fair względem księżniczki.Pod kamieniem (move rock), na który się natknąłem, znalazłem dziurę. W niej (look hole) tkwił sztylet (take dagger). Schwyciłem go i skierowałem się na północ. Gdy dotarłem do orzecha, schwyciłem jeden jego owoc (take nut), skręciłem na wschód i podreptałem dalej. Chwilę później natknąłem się na opuszczone obozowisko. Tam właśnie, tuż przy potężnym krzaku, znalazłem miskę. Wziąłem ją (take bowl) i chciałem schować do worka, który niosłem na plecach, gdy nagle coś przyciągnęło mą uwagę. W wnętrzu michy (look bowl) ktoś wyrył tajemnicze słowo "fill"!. Zdziwiony wielce wypowiedziałem je głośno i wtedy stał się cud. Naczynie wypełniło się po brzegi niezwykle ciepłą i pachnącą strawą. Byłem w szoku nie mniejszym niż królik, gdy po raz pierwszy zobaczył Alicję.Na północy płynąca przez krainę rzeka tworzyła zakole. Było ono na tyle kamieniste, że w trosce o dobro dzieci, które z pewnością zjeżdżały tu na wakacje, schwyciłem garść otoczaków (take pebbles) i schowałem do kieszeni. Przy okazji rozłupałem orzech (open walnut). W środku, ku mojemu zaskoczeniu, tkwił sobie złoty okruch. Szczęśliwy i dumny popędziłem na północ. Po dłuższej wędrówce dotarłem w okolice zamku króla. Z odwiedzin zrezygnowałem - coś ciągnęło mnie na zachód. Po przepłynięciu jeziorka (swim) i wyminięciu drzewa wyrastającego z głazu stanąłem tuż przy powalonym pniaku. Z ciekawości zajrzałem do ukorzenionej części ex-drzewa (look in stump), gdzie tkwił sobie w najlepsze mały, podręczny woreczek. Wziąłem go (take pouch) i uszczęśliwiony pomaszerowałem dalej.Miast kąpać się w mroźnym jeziorku na zachodzie, zdecydowałem się iść na północ. Tam namierzyłem zagrodę z kozą. Parę kroków od niej mieszkała sobie stara wróżka, która obdarzyła mnie... nie, nie potomkiem. Magicznym czarem, niezwykle przydatnym w tych ciężkich czasach, w jakich przyszło mi żyć. Błyskawicznie zdecydowałem się, by wrócić do kozy. Na wschodnim krańcu jej zagrody znalazłem furtkę, którą otworzyłem (open gate). Poczęstowałem bratanicę Matołka marchewką (show carrot), skutkiem czego zwierzak uczepił się mnie jak pies rzepiego kolca. Podreptaliśmy na południe i minąwszy spróchniały pień dotarliśmy nad brzeg kolejnego jeziorka. Stamtąd ruszyliśmy na zachód, gdzie przeprawiliśmy się przez kamienny most. Tuż obok wdrapaliśmy się na drewniany pomost chroniony przez złośliwego trolla. Okazało się jednak, że kozy nie przepadają za osobnikami tej rasy. Wciąż twarde rogi mego zwierzaka poszły w ruch i po chwili mogłem śmiało iść na południe. Nie myślcie jednak, że sam bym sobie nie poradził!

Za drewnianym mostem mieszkał pewien przygarbiony staruszek. Zagadnięty o pomoc (talk man) przyobiecał dać mi kilka wskazówek, jeśli tylko zgadnę jego imię. Miałem trzy próby. Zapytałem go po trzykroć o nie (ask name) - nie odpowiedział, rzucił jeno na ziemie złoty klucz (take key) i ulotnił się w pośpiechu. Polazłem więc w narzuconym uprzednio kierunku. Przeprawiwszy się przez zbudowany ze sztachet mostek dotarłem na polankę. Tam zerwałem czterolistną koniczynę (get clover). Ponieważ w okolicy nie było niczego równie ciekawego co tenże wybryk natury, postanowiłem się wrócić. Minąłem chatę staruszka i parę drewnianych mostów, wreszcie kamienną przeprawę na wschodzie. Idąc dalej w tym kierunku dotarłem do zaniedbanej, drewnianej chaty. W środku mieszkała para - on i ona - strasznie głodni. Nie miałem sumienia nie poczęstować ich strawą (give bowl). W odwecie podarowali mi stare, zniszczone skrzypce. Wziąłem je (take fiddle) i dziękując wyszedłem z pomieszczenia. Po złotym jaju i takim samym okruszku z orzecha skarb ten nie wydawał się być niczym szczególnym...Krótki spacerek na południe zawiódł mnie do ślicznego, kolorowego domku, który był tak piękny, że aż się wzruszyłem, a potem ze szczęścia rozpłakałem. Na tym jeszcze nie koniec, jako że dom okazał się być smacznym (eat house), a w środku (open door) znajdował się wciąż jeszcze ciepły piec. Ogrzałem się przy nim trochę (open stove) i ruszyłem w dalszą drogę. W szafce (open cupboard) znalazłem trochę sera (take cheese), z drugiego pokoju zwinąłem czyjeś zapiski. Przeczytałem je (read note), ponieważ jednak napisane zostały w języku Szekspira, niewiele z nich zrozumiałem. Opuściłem więc dom i skierowałem się na południe. Tam uważając na czarownicę, która chciała mnie schwytać, zwiałem na wschód i przepłynąwszy jezioro stanąłem u bram kolejnego domu. Otworzyłem wmurowane w skarpę drzwi (unlock door; open door). Wszedłem do środka i wspiąłem się po schodach na samą górę. Jakimś cudem (9, a potem 7 z klawiatury numerycznej) udało mi się nie spaść z ich śliskich stopni. Po wyjściu z domu (który okazał się być jaskinią) zorientowałem się, że znajduje się w niebie. Co prawda nie było tu cherubinków i podobnej im pornografii dziecięcej, ale za to od chmur aż się roiło. Na południu znalazłem dziurę w drzewie, w której (look hole) tkwił pasek od procy (take sling). Polazłem z nim na zachód i od razu północ, gdzie zaskoczył mnie pewien niezbyt przyjazny gigant. Zagrałem na sksypeckach piknie, jak gorole grajo (play fiddle), a następnie podrażniłem się z nim przez parę chwil. Wyrostek ów próbował mnie złapać, jednak na tyle sprytnie chowałem się za drzewem, że był bez szans. Zmęczony padł na ziemię i zasnął. Wtedy to schwyciłem skrzynię, którą miał w rękach (take chest), i popędziłem z powrotem do jaskini. Zlazłem po śliskich schodach na sam dół (3, a potem 1 z numerycznej) i z nieukrywaną radością postawiłem swe odnóża na prawdziwej, twardej niczym Roman Bratny ziemi. Miałem już pierwszy z trzech zamówionych przez króla przedmiotów.Na zachód od tegoż dziwnego domu rozciągało się olbrzymie jezioro, nad którym mieszkał elf. Zagadałem z nim, gdy tylko się pojawił. Zauroczony mą osobą, mym pięknem, płynną wymową, inteligencją, darem przekonywania, manierami i tysiącami innych cech ofiarował mi ów elf pierścień, który bez chwili wahania przyjąłem. Przeprawiłem się na drugą stronę jeziora (swim), przedostałem się przez znane mi już pole koniczyny i wyminąwszy staw dotarłem do polanki z jaskinią. Tam zaczekałem na ptaka i skoczyłem mu wprost pod pazury (klawisz 0). Poniósł mnie on w jakieś niezwykle odległe miejsca...

Ponieważ drogę na wschód blokowały skały, udałem się w przeciwnym kierunku, to jest na zachód, w znane mi już okolice rzeki. Tam znalazłem grzyba (take mushroom). Wracając zamyśliłem się. Zaowocowało to niezłą wpadką. Jak mogłem nie zauważyć tej olbrzymiej dziury w ziemi!?!Wylądowałem na dość twardym podłożu. Po rozmasowaniu pośladków poczłapałem kamiennymi korytarzami. Gdy dotarłem do ohydnego, zaśmierdłego szczura, przypomniałem sobie o znalezionym w szafce serze. Ostrożnie podszedłem do szarego animalsa i dałem mu żarcie (give cheese). Szczur rzucił się na żarcie, dzięki czemu dotarcie do drzwi nie stanowiło już tak wielkiego wyzwana. Otworzyłem je (open door) i wparowałem do kolejnego pomieszczenia. Była to tańcbuda. Mieszkający w niej skrzat wyczuł moc czterolistnej koniczyny i zaniechał ataku. Tuż obok, w otoczeniu całej bandy skrzatów, tkwił tron, a na nim zahipnotyzowany król. Obok sterczała tarcza, którą sobie przywłaszczyłem (take shield). Wróciłem do tańcbudy i zagrałem na skrzypcach (play fiddle). Już od pierwszych dźwięków mej muzyki wszelkie zielone stworki zaczęły wesoło podrygiwać. Po chwili tańczyli już wszyscy. Wycofałem się po cichu i zobaczyłem, jak odważny król zmywa się w popłochu. Chwyciłem berło (take sceptre) i pobiegłem za swym władcą. Muchomor rodem z "Alicji w krainie czarów" pozwolił przedostać mi się przez wąskie przejście.I tak oto znów znalazłem się wśród ludzi, to jest na znanym mi terytorium mego ukochanego królestwa. Skierowałem się więc na zachód, a po chwili na południe i minąwszy kolorowy dom pognałem przed siebie. Chwilę później zaatakowała mnie wiedźma, na szczęście tarcza podziałała na nią odstraszająco. I tak po dłuższej wędrówce dotarłem do studni. Chciało mi się pić, więc wdrapałem się na murek i wskoczyłem do wiadra (climb pail). Zjechałem na dół. Do orzeźwiającej wody zabrakło mej ręce dobrych kilku centymetrów. Wyskoczyłem więc z wiadra (go water) i plasnąłem o wodę. Była aksamitnie chłodna! Po krótkiej "przepływce" (swim) zanurkowałem (dive). Zdziwiłem się nieco, gdy w jednej ze ścianek studni zaobserwowałem niemałą dziurę. Wpłynąłem w nią. Nagle woda znikła. Zdziwiony rozejrzałem się. Wtedy zobaczyłem smoka.Trzeba było działać! Podbiegłem do gadziny i przywaliłem sztyletem (throw dagger). Padła - nie wiem, czy na chwilę, czy też na wieki wieków amen. Schwyciłem stojące w rogu pomieszczenia lustro (take mirror) i zwiałem z powrotem do studni. Po linie od wiadra wspiąłem się do góry (climb rope), a gdy stanąłem na zielonej i soczystej trawce, odetchnąłem. Parę kroków na południe i byłem przy koziej zagrodzie. Poczłapałem na zachód. Gdy dotarłem do królewskich ogrodów, skręciłem na południe i po chwili stąpałem już po pałacowym tarasie mając za nic czające się w wodzie krokodyle. Marę minut później pokłoniłem się królowi (bow king), a ten, dumny z mych dokonań, zmarł. Postanowiłem nigdy więcej nie grać w przygodówki, wszak grożą one upadkiem moralnym. Zresztą... i tak nie miałem na nie czasu. Zostałem przecież królem!Hej! Gdzie jesteście? Przed chwilą było tu dwudziestu trzech księci! Gdzie mi się oni podziali?

Źródło artykułu:

Wybrane dla Ciebie

Rebel Wolves potwierdza. Dawnwalker to ich debiutancka gra
Rebel Wolves potwierdza. Dawnwalker to ich debiutancka gra
Assassin's Creed Red to potężna inwestycja Ubisoftu. Jest przeciek
Assassin's Creed Red to potężna inwestycja Ubisoftu. Jest przeciek
DualSense V2 wycieka. Czyżby mocniejsza bateria?
DualSense V2 wycieka. Czyżby mocniejsza bateria?
Horizon Forbidden West na PC coraz bliżej. Nvidia wkracza do akcji
Horizon Forbidden West na PC coraz bliżej. Nvidia wkracza do akcji
Imponująca sprzedaż Cyberpunk 2077: Phantom Liberty. Liczby mówią wszystko
Imponująca sprzedaż Cyberpunk 2077: Phantom Liberty. Liczby mówią wszystko
Xbox Game Pass z mocnymi grami w styczniu. Potężne otwarcie roku
Xbox Game Pass z mocnymi grami w styczniu. Potężne otwarcie roku
Star Wars Outlaws: wycieka termin premiery. Ubisoft dementuje
Star Wars Outlaws: wycieka termin premiery. Ubisoft dementuje
PS5 rozbija bank. Imponujące wyniki sprzedaży
PS5 rozbija bank. Imponujące wyniki sprzedaży
The Day Before za niespełna tysiąc złotych. Nie, to nie żart
The Day Before za niespełna tysiąc złotych. Nie, to nie żart
Hakerzy ujawnili plany Insomniac Games. Sześć gier na liście
Hakerzy ujawnili plany Insomniac Games. Sześć gier na liście
PS5 Pro z własnym DLSS. Nieoficjalne doniesienia o planach Sony
PS5 Pro z własnym DLSS. Nieoficjalne doniesienia o planach Sony
Nie będzie The Last of Us Multiplayer. To już pewne
Nie będzie The Last of Us Multiplayer. To już pewne