King Arthur's Gold - średniowieczny chaos od autora Soldata!

King Arthur's Gold - średniowieczny chaos od autora Soldata!

marcindmjqtx
13.09.2011 12:17, aktualizacja: 08.01.2016 13:22

Kto by pomyślał, że szturmowanie zamku może być takie wciągające? Ok. Inaczej. Po King Arthur's Gold żadna inna cyfrowa inscenizacja średniowiecznych walk nie będzie już taka sama. Po prostu i już.

W King Arthur's Gold piechota nie ma lekkiego życia. Robotnicy są rąbani mieczami na kawałki. Łucznicy przygniatani głazami miotanymi przez katapulty. Rycerze rozrywani na strzępy przez bomby lub miażdżeni przez walące się na ich głowy resztki fortyfikacji. Śmierć przychodzi szybko i na wiele różnych sposobów.

Patrząc wstecz na moją historię grania, za każdym razem gdy zdobywałem jakiś zamek to robiłem to z pozycji głównego bohatera, nadzwyczajnej jednostki, od której zależał los bitwy. KAG pozwala wcielić się w szeregowego żołnierza, którego osobisty wysiłek wojenny rozmywa się nieco w skali konfliktu - na jednej mapie może bawić się nawet 64 i więcej osoby. Jednakże świadomość, że za każdą rzecz, jaka dzieje się na polu bitwy odpowiada żywy człowiek, sprawia, że można się w tę pikselową wojnę wczuć bardziej niż w jakąkolwiek obronę fortecy z typowej gry RPG.

Kilka dni grania dostarcza masy wrażeń. Jak wtedy gdy grupa rycerzy po dotarciu pod mur po chwili zawahania zaczęła formować żywą drabinę. Pierwszy uniósł tarczę nad głowę, na nią wskoczył drugi, na którego wskoczył czwarty i tak dalej. Ostatni, któremu udało się dotrzeć na szczyt wrogich obwarowań dostał strzałę prosto w głowę, a jego martwe ciało zostało odrzucone z powrotem do fosy.

Jak wtedy, gdy będąc rycerzem usadowiłem się na łyżce katapulty, dałem znać operatorowi i poszybowałem nad liniami wroga. Tylko po to, aby wpaść do dołu wypełnionego zaostrzonymi palikami.

Jak wtedy, gdy pod nawałą strzał, w skórze robotnika, kładłem deski pomostu, po którym rycerze przedarli się na obwarowania wroga.

Jak wtedy, gdy nagle okazało się, że głównym powodem, dla którego tak łatwo udało mojej drużynie zapędzić się na terytorium wroga był fakt, że przeciwnicy, po kolejnych nieudanych natarciach na nasze umocnienia, postanowili się po prostu pod nimi podkopać i wdzierają się właśnie teraz do naszej bazy od tyłu.

Najpiękniejsze w King Arthur's Gold jest to, że ta gra nie byłaby możliwa w innej stylistyce, oprawie graficznej czy perspektywie. Umieszczenie akcji w trójwymiarowym świecie sprawiłoby, że jej tempo zostałoby rozwodnione, bo w świecie, w którym można pójść w każdą stronę, trudno znaleźć kogoś do walki. Budowa trwałaby dłużej, niczym w Minecrafcie i zżerałaby znacznie więcej zasobów komputera. Wreszcie, kamera umiejscowiona za plecami lub w głowie kierowanej przez gracza postaci, nie byłaby w stanie dostrzec tylu rzeczy, jakie widać teraz w pikselowym rzucie z boku.

KAG to spełnienie moich dziecięcych marzeń o uczestnictwie w średniowiecznej bitwie. Długie godziny spędziłem kiedyś na budowaniu zamków z klocków LEGO (ha, to był jeden z moich pierwszych zestawów, więc sami rozumiecie) i przeprowadzaniu na nie szturmów lub obrona do ostatniego legoludka. Tutaj nie dość, że muszę atakować zamek, który zbudowali inni gracze, to jeszcze bronię tego, który sam pomagałem wznieść.

Na razie w grze dostępny jest jeden podstawowy tryb polegający na porwaniu z bazy przeciwnika jego flagi. Na początku meczu każda z drużyn otrzymuje nieco czasu na wzniesienie fortyfikacji, a potem zaczyna się właściwa walka. Kto pierwszy dostarczy flagę przeciwnika do swojej fortecy ten wygrywa.

Za King Arthur's Gold odpowiada Michał Marcinkowski, autor popularnego na początku XXI wieku Soldata, drużynowej strzelanki 2D. Teraz pod szyldem Transuman Directive, razem z trzema innymi osobami, pracuje nad KAG.

Gra jest dostępna za darmo, aktualnie w fazie wczesnej bety. Autorzy zapowiadają liczne nowe funkcje i tryby (jeszcze więcej machin oblężniczych, zombie, tryb dla pacyfistów) i jeśli chcecie, możecie ich wspomóc swoimi pieniędzmi już teraz i kupić wersję Premium. Aby się bawić trzeba skorzystać z platformy Desura, można też ściągnąć bezpośrednio ze strony autorów. Ja skorzystałem z pierwszej opcji.

Konrad Hildebrand

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)