Kierownictwo Ubisoftu oskarżone o świadomą sprzedaż akcji na chwilę przed spadkiem wartości firmy na giełdzie
I spore sankcje w konsekwencji. Czy ktoś lubi, czy nie lubi, Ubi trochę się w tym gubi.
12.12.2016 | aktual.: 12.12.2016 14:15
Ach, niedobrze się dzieje w państwie ubisoftowym. Z jednej strony coraz większe widmo Vivendi, z drugiej rozczarowująca sprzedaż Watch Dogs 2. A teraz dokładamy jeszcze trzecią. Która bez wątpienia zaszkodzi odrobinę wizerunkowi francuskiego giganta. Mają pod górkę od jakiegoś czasu. I to akurat w jednym z najlepszych kalendarzy pod względem biblioteki wydanych produkcji, gdzie (prawie, ale o tym będzie jutro) żaden tytuł nie okazał się wtopą.
Jak donosi Kotaku, francuscy moderatorzy giełdowi z AMF (Autorité des marchés financiers) nałożyli pięciu pracowników Ubisoft grzywną w wysokości 1,2 miliona euro. Wśród nazwisk znajdziemy także jednego z szefów firmy, Yannisa Mallata. Stało się to w październiku 2013, kiedy cała piątka sprzedawała akcje firmy na moment przed ogłoszeniem opóźnienia daty premiery pierwszego Watch Dogs oraz The Crew. Gdy wieść trafiła do oficjalnych kanałów, giełdowa wartość Ubisoftu spadła o 25%. Sankcje nałożone na domniemanych krętaczy robią wrażenie; w przypadku Mallata jest to siedemset tysięcy euro, Francis Baillet i Christine Burges będą musieli zapłacić po dwieście tysięcy, Olivier Paris sto tysięcy, a Damien Moret - piętnaście tysięcy euro.
Ubisoft podjął jednak decyzję obrony swoich pracowników w oczach mediów oraz zapowiedział próbę walki z werdyktem AMF. W swoim ogłoszeniu piszą:
The Crew - E3 2013 - Announcement Trailer [UK]
Można powiedzieć, że odrobinę ponad milion euro nie będzie ciosem szczególnie bolesnym dla wpływowych pracowników Ubisoftu. I prawdopodobnie nie będzie. To gorsze dla publicznego wizerunku wydawcy, który w tym momencie i tak na głowie ma firmę, jaka w świetle dziennym przejmuje kontrolę nad spółką z niewinnym uśmiechem na ustach. Wszak udziały Vivendi wynoszą już 25%. Procenty skaczą w oczach z miesiąca na miesiąc, więc wrogie przejęcie, którego tak obawia się i Ubisoft, i spora część publiczności (na przykład my na Polygamii), wisi na horyzoncie niczym czarna chmura.
Adam Piechota