Kickstarterowa bańka pękła? Coraz mniej finansowanych projektów, coraz mniej zebranych pieniędzy
Zapoczątkowany przez studio Double Fine bum na Kickstartera to z pewnością jedno z najważniejszych wydarzeń w świecie gier ostatnich lat. Ugruntowało pozycję niezależnych produkcji i pozwoliło na stworzenie wielu tytułów, które bez tego nigdy by nie powstały. Wygląda jednak na to, że szaleństwo powoli dobiega końca.
02.10.2014 | aktual.: 05.01.2016 15:26
Ciekawe dane na ten temat zebrał i przedstawił Thomas Bidaux z firmy konsultingowej Ico Partners. Z jego wyliczeń wynika, iż w pierwszej połowie tego roku na Kickstarterze udało się sfinansować 175 tytułów. Prognoza na cały rok wynosi więc 350 ufundowanych gier. Tymczasem w 2013 roku zebrano pieniądze na aż 446 tytułów.
Jeszcze marniej sytuacja wygląda, jeśli chodzi o wpłacane kwoty. W całym 2013 roku zebrano prawie 58 milionów dolarów. Z kolei w pierwszej połowie tego roku - "zaledwie" 13,5 miliona. Prognoza na cały rok wynosi więc 27 milionów dolarów. To ciągle imponująca suma, ale nie sposób zauważyć ogromnego spadku w porównaniu z rokiem poprzednim.
W 2013 roku 21 tytułom udało się zebrać ponad 500 tysięcy dolarów. A w pierwszej połowie tego roku dokonały tego jedynie trzy produkcje - Kingdom Come: Deliverance, Amplitude i Unsung Story.
Grom fundowanym na Kickstarterze z pewnością nie pomagają afery, o jakich słyszymy coraz częściej. Yogventures zebrało 567 tysięcy dolarów i nigdy się nie ukaże. Clang zostało skasowane, choć na produkcję uzbierano 526 tysięcy dolarów. Nic dziwnego, że gracze są coraz ostrożniejsi i coraz mniej chętnie przeznaczają swoje pieniądze na zaledwie obietnice gier.
Bidaux zwraca też uwagę na to, że największym konkurentem Kickstartera i crowdfundingu w ogóle może być wczesny dostęp na Steamie. Tam też płaci się za obietnicę, ale dostaje się jednak od razu coś, w co można już zagrać. Wielu deweloperów także chętniej wybiera ten model - nie liczy się zebrana suma, a pieniądze można zbierać cały czas, a nie tylko w trakcie trwania kampanii.
Dni Kickstartera nie są jeszcze policzone, wszystko wskazuje jednak na to, że w najbliższym czasie nie powinniśmy spodziewać się kolejnych spektakularnych zbiórek na tym serwisie. Ale może to i dobrze? Przecież od początku miało to być, zdaje się, narzędzie dla mniejszych i ambitnych projektów, a nie dyktowanych nostalgią powrotów wielkich twórców. Może wszystko po prostu wraca do normy?
[Źródło: Ico Partners]
Tomasz Kutera