Ken Levine wskrzesi "Strefę mroku" - nadchodzi interaktywny film
Reanimacja klasyków oraz mariaż gier z kinematografią trwają w najlepsze.
Ten gość, który dostarczył nam napakowaną akcją definicję utopii i nauczył kulturalnego wysławiania się po angielsku + ta kultowa telewizyjna seria, która zainspirowała całą generację twórców horrorów, science-fiction i wszelkich innych niesamowitości? Tak, Ken Levine, twórca BioShocka, nakręci pilota nowej wersji "Strefy mroku". Nie będzie to też zwykła produkcja, tylko interaktywny twór pozwalający widzom wpływać na decyzje bohaterów.
Levine nie tylko wyreżyseruje powrót klasyka, ale napisze też do niego scenariusz. - Byłem pisarzem przez całe życie, ale nigdy nie miałem szansy wyreżyserować czegoś w rodzaju live-action - tłumaczy deweloper. - Często pracowałem z aktorami głosowymi, a kiedy byłem młodszy, reżyserowałem sztuki teatralne. Mimo to kiedy Yoni Bloch, założyciel firmy Interlude, zaproponował Levinowi pełną kontrolę nad produkcją pilota "Strefy mroku", twórca nie zastanawiał się zbyt długo. Zafascynowała go szansa zbadania granic między grą a filmem. Cóż, w takim razie pewnie grał w Quantum Break.
Dla samego Interlude forma interaktywnego filmu to nie pierwszyzna, a raczej chleb powszedni - głównym zajęciem firmy jest właśnie tworzenie interaktywnych teledysków, reklam, wywiadów i innych tego typu materiałów. Ich prace możecie obejrzeć na oficjalnej stronie. Świetnie wygląda choćby reklama Coca-Coli z Hulkiem i Ant-Manem, gdzie przełączamy się między efektownym pościgiem pełnym CGI, a dorosłym mężczyzną odtwarzającym to w domu za pomocą zabawek czy teledysk "Just Like a Woman" Jeffa Buckleya, w którym możemy nawet wybrać czy w określonym momencie utworu wybrzmieć mają smyczki, czy może pianino.
W przypadku "Strefy mroku" wpłyniemy bezpośrednio na scenariusz. Będzie to też z pewnością znacznie większy i ambitniejszy projekt niż dotychczasowe prace Interlude. - Grając w moje gry, możecie prawdopodobnie zauważyć, że "Strefa mroku" to coś, na czym się wychowałem - mówi Levine. - Ta seria mówi o jakiejś większej prawdzie. Jej zabawa moralnością, baśniowość, to jak opowiada o ważnych przeżyciach jednej postaci, ale jednocześnie komentuje ogólny stan człowieczeństwa... Nie sądzę, że Serling [twórca "Strefy mroku" - przyp. red.] zakładał na początku, że zostanie pisarzem science-fiction. Ale odkrył, że to wspaniałe medium do tworzenia metafor.
No dobrze, a na jakim etapie stoi produkcja tego obiecującego projektu? Bardzo wczesnym. - Przygotowaliśmy wstępny szkic tego, co chcielibyśmy zrobić i teraz wkraczamy w etap pisania oraz balansowania interaktywnych elementów w taki sposób, by sprawić, żeby narracja była bardziej osobista i angażująca dla widza.
Twilight Zone intro.
Z pewnością możemy spodziewać się licznych twistów charakterystycznych zarówno dla gier Levina, jak i samej "Strefy mroku". Interlude wie też, że specami od interakcji są zaazwyczaj deweloperzy gier. Miesiąc temu zatrudnili Sama Barlowe'a, twórcę Her Story. Jego pierwszym projektem w firmie jest krótkometrażowy film na podstawie "Gier wojennych" z 1983 roku.
Jeśli natomiast martwicie się, że twórca BioShocka zrezygnuje z tworzenia gier, to możecie wyluzować. Eksperymentalna "Strefa mroku" to coś, czym deweloper zajmuje się hobbystycznie. Jednocześnie wciąż pracuje ze swoim studiem nad nową, wciąż tajemniczą grą. A my wciąż czekamy na oficjalne potwierdzenie BioShock: The Collection i tej przekozackiej okładki.
Patryk Fijałkowski