Kaz Hirai: Dalej jesteśmy oficjalnym liderem branży
Szef Sony Computer Entertaiment zabrał głos na łamach Oficjalnego Magazynu PlayStation, i niezwykle poprawił mi humor w ten deszczowy dzień. Okazuje się, że PlayStation nadal jest liderem branży gier wideo, a nawet więcej, z nikim nie rywalizuje. No bo jak się okazuje Wii to zupełnie inny świat, a Xbox w ogóle niedługo się skończy i nie pożyje więcej jak pięć lat.
20.01.2009 | aktual.: 13.01.2016 18:00
Tu nie chodzi o cyfry czy liczby, lub o to, kto ma największą bazę konsol, albo też, kto sprzedał ich najwięcej w danym tygodniu czy miesiącu. Ja po prostu lubię myśleć, że kontynuujemy oficjalne przywództwo w tej branży Najważniejsze według Hirai jest to by konsumenci (czyli my) byli pewni, że ich konsola przetrwa na rynku przynajmniej dziesięć lat, zatem tyle, ile ma pożyć PLAYSTATION 3. Właśnie dlatego to Microsoft ma się jeszcze uczyć od Sony jak opiekować się konsolą na rynku i jak w ogóle radzić sobie na rynku. Tymczasem ja ciągle mam wrażenie, że uczeń przerósł mistrza, a ten dalej tego nie dostrzega. Nie oszukujmy się też, w tej branży chodzi przede wszystkim o zarabianie pieniędzy, a to na razie SCE kiepsko wychodzi.
Długowieczność to nie jedyna zaleta konsoli Sony. Jak się okazało, to, że jest trudna w programowaniu, to jej kolejny plus. Jak twierdzi Hirai:
Nie dostarczamy łatwej do programowania konsoli, jakiej oni [deweloperzy] by chcieli, ponieważ łatwość programowania oznacza, że nikt nie mógłby osiągnąć wyższego poziomu wykorzystania jej możliwości, pytanie więc, co będziesz robił przez następne dziewięć i pół roku?Ja na przykład chciałbym grać w znakomite gry. Teraz, nie za dziewięć i pół roku. Oczywiście bardzo fajnie jest, gdy konsola żyje 10 lat, ukazują się coraz lepsze gry i nie trzeba się martwić wymianą sprzętu. Z drugiej strony większość graczy stać na to, żeby cieszyć się nową technologią raz na pięć lat. Poza tym dość mam już tej samej śpiewki powtarzanej przez Sony. Wydaje się, że dostrzegają źdźbło w oku konkurencji, a nie widzą belki w swoim.
Marcin Lewandowski