O tym, że pierwsze dwie (czy jak wolicie - trzy) części Mortal Kombat są kultowe, nie trzeba nikogo przekonywać. Wiedzą to takie dinozaury jak ja oraz młodsi gracze, którzy znają te pozycje jedynie z opowieści lub filmików na YouTube. Zobaczcie jak krwawe wykończenia wpłynęły na branżę gier w czasach, kiedy na rynku pojawiała się bijatyka za bijatyką.
Zobaczyłem tu niejeden tytuł, o którego istnieniu nie miałem pojęcia. Pamiętacie, że w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku gry starano się sprzedać właśnie krwią, flakami i brutalnością? Wielu przypadkach były to mizerne próby podrobienia oryginału. Ale Mortal Kombat może być tylko jeden i wydana w ubiegłym roku, odświeżona bijatyka traktująca o smoczym turnieju, jest tego idealnym przykładem.
Paweł Winiarski