Z jednej strony to oczywiście niepodważalny sukces gier, po które sięga coraz więcej osób, ale na pewno niemałą rolę odgrywa również malejąca popularność kin. W USA nie mieszkam, natomiast u nas szaleństwo ciągłego wychodzenia mija ze względu na wszechobecne piractwo i ściąganie nowości z internetu, a także coraz większą dostępność systemów kina domowego, które technologicznie mogą wyprzedzać multipleksy o lata świetlne. I nie jest to już zabawa tylko dla bogatego, każdy przecież może wziąć raty i kupić sobie zestaw marzeń. Widzę to zresztą po sobie - w liceum wizyta dwa razy w tygodniu w kinie była obowiązkowa, teraz obowiązkowe to jest doglądanie rodziny, a filmy najczęściej kupujemy sobie na DVD, aby obejrzeć w domu. Obejrzeć, a następnie odpalić konsolę i pograć.
[via Gamasutra]