Już pół miliona ludzi lubi sprawdzać dokumenty
Papers, Please całkiem dobrze się sprzedało.
Wydawałoby się, że to gra, która odstręcza swoją rozgrywką. Bohater tkwi w małej budce, przez 8 godzin sprawdza dokumenty ludzi, którzy chcą wjechać do totalitarnego państewka. Porównuje stemple, sprawdza zgodność danych, przesuwając papieru po biureczku, na którym wiecznie brakuje miejsca. A wszystko po to, by odebrać zawsze za małą dniówkę i zastanawiać się, czy tym razem trzeba zrezygnować z jedzenia, ogrzewania czy może leków dla rodziny.
Przygnębiające? Nieco. A mimo to bardzo wciągające - może nie zawsze trzeba być bohaterem ratującym świat. Zwłaszcza, że w Papers, Please też z czasem pojawia się też intryga, a możliwych zakończeń jest bardzo wiele. Jednak nawet jej twórca Lucas Pope, były pracownik wielkiego studia Naughty Dog, mówi, że ciężko opisać tak jego grę, by wydała się zabawną.
A jest. W Papers, Please wkręciło się pół miliona graczy - jak na grę niezależną to bardzo dużo. Można ją kupić za zaledwie 10 dolarów, ale twórca nie może narzekać na to ile zarobił - w porównaniu z dowolnym studiem poniósł wszak bardzo niskie koszty.
Pieniądze to jednak nie wszystko. Gra dostała też nagrodę Brytyjskiej Akademii Sztuk Filmowych i Telewizyjnych dla najlepszej gry strategicznej lub symulacyjnej - wszak jest symulatorem papierkowej roboty. Co ciekawe, nagrody zgarnęła też The last of Us, gra byłego pracodawcy Pope'a - Naughty Dog. Jest to dla niego dowód, że samodzielnie można osiągnąć nie mniej, niż w wielkiej firmie.
Paweł Kamiński
[BBC]