Joy‑Con niczym Wii Remote, czyli kolejny sposób grania na Switchu
Halo, Virtual Console, tu baza, odpowiedz.
Po (kwestia podejścia) intensywnym tygodniu startowym i często pomijanym Blaster Master Zero Switch wchodzi w okres delikatnej posuchy premierowej. Bowiem jeśli The Binding of Isaac ogrywacie od lat na innych sprzętach - na przykład PlayStation 4, gdzie trafiło już do oferty Plusa - Afterbirth+ za wygórowaną cenę nie będzie Was szczególnie interesować. Pozostaje King of Fighters '94 w rozrastających się emulatorkach NeoGeo albo kilka oklepanych klasyków sceny niezależnej: Little Inferno, Human Resource Machine czy World of Goo.
World of Goo (Wii)
Nas interesują dwa ostatnie tytuły. Oba bowiem prezentują... jeszcze jeden sposób grania na Switchu, którego Nintendo dotychczas nie promowało. Joy-Con, jak zobaczycie poniżej, całkiem znośnie sprawuje się w roli Wiimote'a. Wystarczy położyć go na chwilę na płaskiej powierzchni, by system skalibrował sobie żyroskopy i proszę - działa jak mniej dynamiczna wersja kontrolera, który "odmienił oblicze gier wideo" (czyt: rozpoczął kilkuletni, casualowy szał na gierki ruchowe), i to bez tego koszmarnego sensora, co zawsze spada mi z telewizora.
[ttpost url="https://twitter.com/NintenDaan/status/842226564775481344?ref_src=twsrc%5Etfw"]
Nie działa tak precyzyjnie, jak bym sobie wymarzył, przyznaję. Ale - to pozostaje bez wątpliwości - otwiera Switcha na całe morze produkcji z Wii, na przykład w ramach Virtual Console. Może być zatem pewną wskazówką, które biblioteki Nintendo zacznie odświeżać w ramach usługi. O ile, oczywiście, tej doczekamy się w najbliższym czasie, gdyż wydawca z Kioto nadal niczego nie ogłosił. Jak gdyby Virtual Console jeszcze nie było gotowe. Jak gdyby Wielkie N przyspieszyło premierę konsoli! A nie, czekajcie - przecież tak było.
Podsumujmy - wiemy już o tym, że jeżeli developer sobie tego zażyczy, w jego grę nie będzie można przyciąć na "zadokowanej" konsolce. Jest już taka produkcja w eShopie, klikadełko Voez, pisałem o nim jakiś czas temu na naszych łamach. Teraz dodajemy uproszczonego Wiimote'a. Matko, jaki potencjał drzemie w tym sprzęcie. Byle tylko nikt (w sensie - Nintendo) tego nie spartolił.
Adam Piechota