Journey - arcydzieło od twórców znakomitego Flower

Czy to dziwne - wzruszyć się przy grze? Journey (polski tytuł: Podróż), najnowszą produkcję twórców kultowego Flower, kończyłem ze ściśniętym gardłem. "Emocje" to słowo klucz do odczytania tego nietypowego, poruszającego tytułu.

Journey - arcydzieło od twórców znakomitego Flower
marcindmjqtx

Budzisz się gdzieś pośrodku nieskończonej pustyni. Nie wiesz, kim jesteś, ani co tutaj robisz. Z braku innych możliwości z mozołem wspinasz się na najbliższą wydmę. Z jej szczytu dostrzegasz majaczącą w oddali ogromną górę. Nie masz specjalnego wyboru, nie wiesz czemu i nie wiesz po co, ale ruszasz w jej stronę. Masz już cel. Zaczyna się Podróż.

W czasie trwającej około trzech godzin wędrówki gracz przemierzy kilka niezbyt dużych - choć różnorodnych i niewątpliwie przepięknych - etapów. Oprócz odkrywania świata, co samo w sobie jest elementem rozgrywki, przyjdzie mu skakać po platformach (nie stanowi to jednak zbyt dużego wyzwania), a także rozwiązywać proste zagadki - zwykle polegają one na znalezieniu jakiegoś miejsca i wciśnięciu jednego z dwóch przycisków. Mamy także trochę poukrywanych sekretów, ale ich znalezienie nie jest specjalnie nagradzane, nie przydają się też one raczej w trakcie samej gry. To nie te elementy jednak zapamiętuje się z gry.

To prawda, że „Journey” nie stanowi większego (żeby nie powiedzieć: żadnego) wyzwania ani dla palców, ani dla umysłu. W jakiejś mierze to faktycznie „tylko” interaktywny film. Jak jednak wspominałem na początku, kluczem do odczytania tej produkcji są emocje. Podczas grania w „Podróż” przechodzi się przez całe ich stadium - od fascynacji zupełnie nieznanym, zagadkowym światem (ostatni raz podobnie czułem się w „Another World”), przez sympatię do napotykanych istot i troskę o ich los, ekstatyczną radość, gdy z ogromną prędkością frunie się w pewnym momencie przez pustynię, strach przed przeciwnikami, przed którymi można się tylko ukrywać, aż do dojmującego smutku podczas napisów końcowych, kiedy poznaje się już prawdziwe znaczenie swojego losu. Trudno mi sobie przypomnieć grę, która ostatnimi czasy tak mocno wciągnęła mnie w swój świat.

W dużej mierze twórcom „Journey” udało się osiągnąć taki efekt dzięki temu, jak perfekcyjnie zaplanowali i stworzyli ten interaktywny spektakl. Na najwyższe uznanie zasługuje zwłaszcza oprawa dźwiękowa - raz, że to najwyższej klasy ambient, a dwa, że to, jak zgrywa się i zmienia razem z działaniami gracza, mistrzowsko potęguje odczuwane emocje. Strona graficzna gry została wykonana równie minimalistycznie i równie pieczołowicie: zachodzące słońce odbijające się od bezmiaru pustyni to coś przepięknego, a takich efektów jest tutaj zdecydowanie więcej.

„Journey” jest także wyjątkowe z uwagi na swój aspekt społecznościowy. W czasie rozgrywki można spotkać innych „podróżników”. Nie można z nimi rozmawiać, nie ma tu żadnych specjalnych „gestów” przewidzianych na tę okoliczność, ale to nie znaczy przecież, że nie można próbować jakoś się komunikować. Kooperacja nie jest tu w gruncie rzeczy potrzebna, ale ile będzie osób, którym ktoś w jakiś sposób podpowie, jak przejść dany etap, albo wskaże miejsce ukrycia jakiegoś sekretu? Jestem pewien, że mnóstwo. Dzięki temu każda rozgrywka, choć w ogólnym rozrachunku taka sama, obliczona na zapewnienie konkretnych doświadczeń, może być jednak w drobnych szczegółach inna, z uwagi na małe, prywatne historie, jakie gracze mogą tutaj przeżywać.

Werdykt Tak, przejście „Podróży” zajmuje góra trzy godziny. Tak, niewiele tu samej rozgrywki, a więcej interaktywnego filmu. Jakie to ma jednak znaczenie? Najnowsza gra studia thatgamecompany jest interaktywnym dziełem sztuki, poruszającym i unikatowym doświadczeniem, które po prostu warto (po stokroć warto!) przeżyć, niezależnie od tego, czy gry wideo kocha się całym sercem, czy też nigdy się o nich nawet nie słyszało.

Tomasz Kutera

Premiera gry 15 marca na PS3 (przez PSN).

Journey (PS3)

  • Gatunek: przygodowa
  • Kategoria wiekowa: od 7 lat
Źródło artykułu:Polygamia.pl
recenzjeps3sony
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)
© Polygamia
·

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się  tutaj.