John Carmack albo oszalał, albo jest geniuszem
Serio, nie widzę za bardzo innej możliwości. Legendarny twórca Dooma i Quake'a albo jest wizjonerem, albo tak bardzo odleciał w świat zaawansowanych technologii, że nie wie, co mówi. Takie mam wrażenie.
20.06.2012 | aktual.: 05.01.2016 16:43
John Carmack nie wierzy w następną generację konsol. Jego zdaniem nie zmieni ona w zasadzie niczego istotnego. Owszem, gry będą wyglądać duuuużo lepiej, ale nie będzie to takie doświadczenie "jak pierwszy raz, gdy zagrałeś w FPS-a", cytując go. Wszystko zostanie po staremu, ciągle będziemy grać w to samo, tylko grafika będzie lepsza.
W porządku, w tej wypowiedzi nie ma jeszcze niczego kontrowersyjnego. Można przyznać Carmackowi rację - choć oczywiście nie mamy pewności czy producenci sprzętu nie postanowią nas czymś zaskoczyć. Ale OK, John, rozumiem, że nie widzisz żadnej większej innowacji na horyzoncie. Nie mogę jednak uwierzyć, że przyszłości elektronicznej rozrywki doszukujesz się w czymś takim:
W hełmach wirtualnej rzeczywistości (oczywiście nie chodzi mi o ten konkretnie model firmy Sensics, chciałem zdjęciem zasygnalizować samą ideę)? Naprawdę?
Otóż, wybaczcie, może nie jestem wizjonerem, ale uważam to za najbardziej bzdurny pomysł świata. Dopóki technologia nie osiągnie na tyle sensownego poziomu, by było to bezpieczne i wygodne na dłuższą metę - a prędko raczej nie osiągnie - dopóty wirtualna rzeczywistość widziana tuż przed oczami pozostanie mrzonką. A jeśli już, to wyobrażam sobie coś na kształt zaprezentowanych wcześniej w tym roku okularów AR od Google, a nie wielkiego hełmu, w którym wygląda się jak Robocop. Pomijając już fakt, że wygląda się w tym idiotycznie, to nasze oczy i mózgi tego nie wytrzymają. Nie na dłuższą metę. Owszem, może jestem sceptykiem, ale ja nie mogę oglądać filmów w "przecudownej technologii 3D", bo boli mnie głowa, nie dziwcie się więc, że nie wierzę w coś takiego.
Wróćmy jednak do Johna Carmacka. Tak się bowiem składa, że on nie tylko wierzy w tę technologię. On też w nią inwestuje:
Sam tworzyłem tego typu urządzenia, ale potem natknąłem się na pewnego gościa z ogromną prywatną kolekcją wyświetlaczy zakładanych na głowę. Pracował nad nimi w swoim warsztacie. Ten "gość" to niejaki Palmer Luckey. Carmack kupił od niego jeden z prototypów za 500 dolarów i dołożył do niego swoją technologię, która, między innymi, śledzi ruchy głowy, by nie trzeba było ruszać gałką pada odpowiedzialną za kamerę (taaak, chcę kręcić się w kółko, by grać...). Niedługo powinna ruszyć akcja na serwisie Kickstater, dzięki której obaj panowie będą chcieli sfinansować produkcję tego sprzętu. Jeśli się uda, to w pełni działające urządzenie powinno kosztować jakieś 500-600 dolarów. Carmack ma też rozmawiać z kimś z Valve w sprawie hełmów VR, przyznał również, że Sony wyraziło jakieś zainteresowanie jego technologią. Microsoft - nie.
Wybacz, John, ale ja też niestety w to nie wierzę. Przynajmniej nie w ciągu 10 najbliższych lat.
A jakie jest Wasze zdanie? Czy tego typu "hełmy wirtualnej rzeczywistości" to sen, który ma szansę się ziścić w najbliższej przyszłości?
[źródło: GamesIndustry]
Tomasz Kutera