Od dłuższego czasu producenci odchodzą od udostępniania graczom szansy na granie za pośrednictwem sieci LAN. Wywoływało to szczególnie gorące protesty w przypadku gier Blizzarda. Jeżeli mamy dwa stojące obok siebie komputery, to jeśli chcemy zagrać razem w StarCrafta 2, to oba muszą być podłączone do internetu i serwerów Battlenetu.
Wraz z coraz łatwiejszym dostępem do internetu staje się to coraz mniejszym problemem, producenci w ten sposób chcą walczyć z piractwem, więc jest to usprawiedliwione. Czasami jednak nawet Blizzard miewał z tym problemy. Gdy w zeszłym roku organizował w Warszawie turniej StarCrafta 2, przez kilka godzin sami organizatorzy nie mogli się połączyć z serwerami własnej firmy.
Musiał to być częsty problem, bo Blizzard zaczął apelować do organizatorów większych imprez, aby zawczasu zgłaszali im swoje IP, bo w przypadku łączenia się zbyt dużej liczby maszyn z tego samego adresu, Battlenet je automatycznie odcina.
Więc proszę bardzo, Valve postanowiło machnąć na to ręką, w końcu wszystko wskazuje na to, że ich gra i tak będzie darmowa i proszę bardzo, Dota 2 będzie miała LAN. Witamy z powrotem w latach 90!
Organizatorzy turniejów odetchnęli - ogarnianie meczy na 10 osób to sporo roboty.
Źródło: Kotaku
Konrad Hildebrand