I choć nikt nie spodziewa się hitu, który każe wszystkim posiadaczom 360 biec na oślep do sklepów, to może warto sprawdzić, czy w tego typu przesyconej przemocą zabawie, amerykański kontroler ruchu ma w ogóle rację bytu. Chyba nie chciałbym dać się zlapać rodzicom (albo żonie) na wymachiwaniu rękami przed telewizorem, podczas gdy na ekranie sika krew, a przeciwnikom odpadają kończyny.
Myślicie, że gra spodoba się fanom klasycznych celowniczków - w końcu od kilku lat na tym poleku jest raczej pusto.
Paweł Winiarski
Źródło artykułu: 
