Jesteście gotowi na nową ubiformułę? Firmę przestają interesować klasyczne opowieści
Dobra wiadomość dla tych, co skipują wszystkie scenki. Trochę gorsza dla nas.
Wygląda na to, że nie tylko pod względem rozgrywki gry Ubisoftu przechodzą ewolucję. Bo jeśli nie wiecie, w drugim Watch Dogs pożegnaliśmy już wieżyczki lub przejmowanie terenu. Pożegnaliśmy także ogrom niepotrzebnych aktywności pobocznych. Wspominałem o tym w recenzji. Ale i odczułem wyraźnie, że scenariusz tym razem wycofuje się na drugą pozycję. Co prawda w przygodach Marcusa nie brakuje jeszcze scenek fabularnych, lecz mają miejsce zawsze pomiędzy misjami, a ich znaczenie odrobinę spada. Równie istotna jest teraz narracja przez otoczenie, eksplorację oraz - przez samodzielną zabawę. Dlatego mamy wolną rękę w planowaniu naszych półgodzinnych misji. Czyż nie podobnie wyszło w The Division?
I słowa Serge'a Hascoët, szychy z Ubisoftu, które padły w wywiadzie z francuską gazetą Le Monde, wskazują, iż nie był to jednorazowy eksperyment. Podobnego podejścia, czy tego chcemy, czy nie, powinniśmy spodziewać się w przyszłych hitach wydawcy coraz częściej. Powiedział on:
Watch Dogs 2 - Live Trailer
Ja rozumiem i ja lubię się dobrze bawić. W Watch Dogs szczególnie podczas wyścigów żaglówek. Hakier też może, a co. Ale czy to nie jest trochę tak, że jedno nie wyklucza wcale drugiego? Że naprawdę można mieć gigantyczną, wypełnioną możliwościami spędzania czasu grę, gdzie nie brakuje sytuacji przypadkowych i pobocznych (takie przeciwieństwo dawnej ubiformuły), która nadal posiada fantastyczny, angażujący scenariusz? Od kilku miesięcy szarpię w wolnych chwilach we wszystkie odcinki Yakuzy i widzę przecież, że można. Nie zapominam o tytułach Rockstara (oprócz Red Deada wskazałbym też Bully, bo to niedoceniana kreacja) - tam też widziałem, że można. Nie tędy droga, chłopaki. Mam nadzieję, że w pewnym momencie nie przesadzą.
Adam Piechota