Jeśli wierzyć NBA 2K17, w finale rozpoczętego dopiero sezonu znów spotkają się Cleveland i Golden State
A mistrzowskie pierścienie powędrują do...
27.10.2016 10:00
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
NBA 2K17 wybiegło na parkiet już jakiś czas temu, ale wciąż nie doczekało się na nim rywala. EA Sports wymownie milczy w temacie powrotu NBA Live. Ponoć planowany jest on na początek przyszłego roku, ale pozwólcie mi w to wątpić. Jaki sens miałoby wypuszczanie gry w połowie sezonu, gdy fani basketu już dawno sięgnęli po doskonały produkt konkurencji. Milczeniem i brakiem promocji EA nic tu nie zdziała. A 2K Sports bawi się na całego - to właśnie NBA 2K17 będzie na PS4 pierwszą grą, której turniejowi patronować będzie organizacja ESL. Startuje już dzisiaj.
Sytuacja na wirtualnych parkietach jest więc jasna i nie wydaje mi się, by w najbliższym sezonie cokolwiek miało się jeszcze wydarzyć. Co innego prawdziwa liga. Tam zawsze zdarzają się niespodzianki, choć jeśli wierzyć oficjalnej symulacji przeprowadzonej w NBA 2K17, w finale rozgrywek po raz kolejny spotkają się ekipy Cleveland Cavaliers i Golden State Warriors.
Wzmocnienie się tych drugich Kevinem Durantem pomoże w sezonie zasadniczym, ale w finale zwycięski będzie LeBron James, który zgarnie nagrodę MVP sezonu, po tym jak jego drużyna rozstrzygnie losy tytułu w siódmym meczu.
To oczywiście tylko zabawa, ale scenariusz, w którym w finale znajdą się właśnie te dwie ekipy należy do tych bardziej prawdopodobnych. Rywalizacja Jamesa i Curry'ego to znak czasów. NBA 2K17 również przydałby się równie mocny rywal. To kapitalna gra, ale w tym roku zachowawcza jak nigdy.
Maciej Kowalik