Jeśli robisz gry i pracodawca funduje dzień w parku rozrywki, zacznij pakować rzeczy z biurka - już tam nie pracujesz

Jeśli robisz gry i pracodawca funduje dzień w parku rozrywki, zacznij pakować rzeczy z biurka - już tam nie pracujesz

Jeśli robisz gry i pracodawca funduje dzień w parku rozrywki, zacznij pakować rzeczy z biurka - już tam nie pracujesz
marcindmjqtx
20.10.2012 13:07, aktualizacja: 05.01.2016 16:30

Słoneczko świeci, spędzasz cały dzień na jedzeniu waty cukrowej i przejażdżkach kolejką górską. "Niezła ta moja robota" - myślisz. I wtedy okazuje się, że już nie masz roboty.

Anonimowy użytkownik serwisu The Trenches, do niedawna zatrudniony w niesprecyzowanej firmie robiącej gry, podzielił się niesamowitą historią.

Nastroje w studiu były dobre. Koniec prac nad najnowszym projektem zbiegł się w czasie z przejściem pod skrzydła nowego wydawcy. Zrobiło się jeszcze bardziej kolorowo, gdy pracodawca zaplanowal w pewien piątek grupowa wycieczkę do parku rozwryki. Wszystko na jego koszt.

Pracownicy przygotowali się na słoneczny dzień pelen wrażeń i ochoczo zapakowali się do podstawionych na parking autokarów. Manager Projektu z uśmiechem wręczyl wszystkim bilety i życzył dobrej zabawy. Chwilę później wesoła kawalkada zajechała pod bramę parku Six Flags (popularna w USA sieć wesołych miasteczek). "Do zobaczenia o zachodzie słońca" - oznajmił Menedżer.

Wszystko, co dobre szybko się kończy. Słońce zaczęło powoli chować się za horyzontem, więc pracownicy zaczęli zbierać się na parkingu pod parkiem. Autokarów ani śladu.

Wszyscy tłumaczyli sobie, że spóźnienie to nic wielkiego i czekali dalej.

Czekali.

Zjedli hamburgera.

Czekali.

Czekali.

Aż wreszcie porzucili nadzieję i zaczęli organizować transport we własnym zakresie. Nasz anonimowy informator trafił kilka godzin później do domu. Nazajutrz, w sobotę, pojechał zabrać auto spod firmy. Podobnie, jak i reszta pracowników. Czekała ich niespodzianka.

Kody dostępu zostały zmienione, nikt nie miał już wstępu do budynku studia. Na drzwiach wejściowych wisiał najprawdziwszy gruby łańcuch z kłódką. Pod nieobecność siły roboczej zmieniono także hasła do e-maili, serwerów i wszystkich "nowych własności" nowego właściciela. Na wypadek, gdyby pracownicy chcieli coś zniszczyć.

Żadnego wypowiedzenia, żadnego czasu na spakowanie rzeczy z biurka. Wszyscy zostali bez pracy.

Nowym właścicielom gratulujemy klasy. Na następny raz proponuję:

- Przelatujący za oknem sterowiec z napisem "zwalniamy Was".

- Imprezę niespodziankę z motywem "to Wasz ostatni dzień w pracy".

- Wywiezienie pracowników na pustynię i wrzucenie do wielkiego dołu.

To historia jednocześnie smutna, śmieszna i żenująca. Niestety, nie pierwsza taka i nie ostatnia. Miejmy tylko nadzieję, że kiedyś role się odwrócą i to ci, którzy naprawdę ciężko pracują nad grami, zaczną wycinać numery ludziom w bialych kołnierzykach.

Potrzebujemy rewolucji. Czy Kickstarter zostanie jej symbolem? Bastylią gier wideo (tylko taką, której nie trzeba będzie burzyć)?

Dobra, trochę mnie poniosło.

Piotr Bajda

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)