Jeśli Overwatch jest zrzynką z Team Fortress 2, to czym jest Paladins?
Gra weszła w otwartą betę, a ja patrzę na tych "paladynów" i trochę oczom nie wierzę.
Gdyby ktoś pokazał mi poniższy zwiastun nie mówiąc ani słowa więcej, prawdopodobnie zobaczyłbym na nim jakiegoś moda, zmieniającego bohaterom Overwatch wygląd. Fakt, że autorzy SMITE pracują nad swoją sieciową strzelaniną niby jakoś rejestrowałem z podsyłanych informacji prasowych, ale nigdy się tej grze dobrze nie przyjrzałem. Do teraz.
Paladins - Open Beta Available Now on Steam
Ekhm... Wielu lubi zarzucać Overwatch, że jest "tylko" zrzynką z Team Fortress 2 Valve. Zakładam, że oni śmieją się teraz najgłośniej widząc Reinharda, Torbjorna, Wieprza czy Żniwiarza w grze konkurencji. Goblin w mechu na powyższym obrazku również kogoś mi przypomina. O ataku toczącą się bombą z filmiku nawet nie wspomnę.
Ja naprawdę rozumiem inspirację czy podglądanie pomysłów innych, ale żeby aż tak? Obecnie Paladins jest w otwartej becie na PC, ale docelowo ma rywalizować z Overwatchem również na konsolach. I będzie mieć tę teoretyczną przewagę, że jest grą free-to-play. Choć nie wiem czy ogłoszenia kolejnych milionów graczy na serwerach Blizzarda nie wytrącają studiu Hi-Rez tego oręża z ręki. Fani sieciowego strzelania najwidoczniej nie mieli aż takich oporów przed zapłaceniem tych dwóch stówek.
Mimo wszystko darmowość na pewno jest jakimś atutem, który sprawi, że przetestowanie Paladins nie będzie traktowane jako zdrada. Zwłaszcza, że ekipa wygląda znajomo. Może akurat komuś spodoba się więcej (nie tylko kosmetycznych) dodatków, pozwalających dostosować czempionów do swojego stylu gry...
Nie sądzę, by Paladins miało być zagrożeniem dla Overwatcha, który zdobył popularność dużo szybciej niż zakładałem. Jednak swoich graczy, tak jak SMITE, pewnie znajdzie. Ciekawi mnie natomiast czy temat podobieństw bohaterów będzie miał jakąś kontynuację. Mogę sobie wyobrazić, że to zagranie obliczone na zrobienie wokół gry szumu. Ale w promocji Paladins udział bierze samo Valve, dostarczając skórkę dla krasnoluda. A Hi-Rez nie jest studiem znikąd, które mogłoby się wybić jedynie na kontrowersji, obliczonej na szybkie zgarnięcie kasy za "pakiety fundatora" i rozpłynięcie się.
Całkiem zabawna sytuacja.
Maciej Kowalik