Jego gra nie może nazywać się Fortress Fallout, ponieważ Bethesda sobie tego nie życzy

Dobrze, że przynajmniej Valve dało sobie spokój. W końcu "Team Fortress" też brzmi podobnie.

Jordan Maron w internecie bardziej znany jest jako CaptainSparklez. Jest popularnym youtuberem - jeśli go nie kojarzycie, to kanał, który subskrybuje, bagatela, 8,4 miliona osób (w zaokrągleniu) znajdziecie tutaj.

Tak się składa, że Maron pracuje także nad grą, dwuwymiarową strategią przeznaczoną na platformy mobilne. Jej tytuł, wybrany przez fanów, brzmi Fortress Fallout. A w zasadzie - brzmiał.

Grą zainteresował się bowiem ZeniMax, firma-matka Bethesdy. Maron otrzymał oficjalne pismo, w którym poproszono go o zmianę tytułu i zaprzestanie prób zastrzeżenia go. Choć może "poproszono" to złe słowo - ostrzeżono go, że jeśli tego nie zrobi, będzie musiał się liczyć z koniecznością ścierania się z tabunem korporacyjnych prawników. Wszystko dlatego, że ZeniMax ma prawa do - całkiem popularnej, może słyszeliście - serii o tytule "Fallout". A "Fortress Fallout" brzmi zbyt podobnie, budzi skojarzenia i tak dalej. Maron, cóż miał zrobić, nie mając na podorędziu własnego tabuna prawników, zrejterował i teraz społeczność jego fanów będzie musiała wymyślić kolejny tytuł dla powstającej gry.

ZeniMax znany jest z agresywności swojego działu prawnego. Jak przypomina Polygon, jakiś czas temu firma chciała zakazać Mojangowi nazwania karcianki "Scrolls" - bo, wiecie, rozumiecie, The Elder Scrolls Online. Ostatecznie obu stronom udało się dojść do porozumienia, gra nazywa się, jak się nazywała, ale ewentualne kolejne jej części nie mogą już wykorzystywać trefnego słowa w tytule.

I jedno tylko mnie ciekawi - czy ZeniMax słyszał o zespole Fall Out Boy?...

Tomasz Kutera