Jeden człowiek chce dojść na koniec świata Minecrafta... Po co?
Dzielnie maszeruje już od trzech lat.
28.01.2014 | aktual.: 05.01.2016 15:47
Minecraft jest fascynujący. Jeśli ktoś twierdzi, że nie, to albo ma złą wolę, albo nawet nie spróbował. Wielki świat, gdzie przebudować można wszystko, inspiruje wyobraźnię człowieka. Ale nie trzeba nawet budować, by stworzyć coś fascynującego, co pokazuje historia opublikowana przez The New Yorker.
Kurt J. Mac idzie. Od 28 marca 2011 roku idzie cały czas w jednym kierunku. Zerka na kompas, by nie zboczyć z kursu. Chce dojść do końca minecraftowego świata.
Teoretycznie świat Minecrafta nie ma końca. Na początku gra proceduralnie generuje bardzo duży obszar, a jeśli gracz będzie zmierzał cały czas w jednym kierunku algorytmy dodadzą kolejne elementy, by nie dotarł za szybko do końca świata. Jednak jeśli ktoś poszedłby naprawdę daleko, dotarłby do miejsca, gdzie algorytmy przestają sobie radzić i zaczynają pojawiać się błędy - nielogiczne kształty i powierzchnie. Nikt nie wie, jak dokładnie to wygląda. Pewnie nikt nawet by o tym nie wiedział, gdyby nie Markus Persson, twórca gry, który przyznał, że zjawisko istnieje. W 2011 roku opisał to na blogu, jednak założył, że błąd występuje na tyle daleko od miejsca pojawienia się gracza w świecie, że można go pominąć. Nikt przecież nie dotrze do Odległych Ziem (Far Lands).
Gdy Kurt usłyszał o tym, obudziła się w nim dusza odkrywcy. W realnym świecie mało pozostało do odkrycia. Co innego wirtualny... Dotrzeć tam, gdzie rzeczywistość Minecrafta się załamuje? Co za wyzwanie, kto by nie chciał spróbować! A że szukał właśnie pomysłu na kanał YouTube, postanowił ruszyć w podróż. Serię zatytułował "Far Lands or Bust", złożył miecz do obrony, kilof do kopania schronień i kompas, by iść zawsze w kierunku przeciwnym do tego, gdzie się pojawił. Od tego czasu idzie, a dokument z podróży wrzuca na swój kanał.
Oto pierwszy odcinek:
Szybko zorientował się, że idąc musi jakoś zapewniać rozrywkę widzom. Zaczął więc mówić, na tematy różne, niezwiązane z grą, czyniąc ze swojej podróży podcast. Zdobywał widzów i stał się znany. Na tyle znany, że mógł rzucić pracę jako projektant stron internetowych i utrzymywać się z YouTube'a. Chodząc organizuje akcje charytatywne, zbiera pieniądze dla fundacji Child's Play. O jego podcaście usłyszał nawet Persson, który, choć nie pracuje już nad Minecraftem, chętnie go ogląda podczas programowania. Uważa to za uspokajające.
Przeszedł już 700 wirtualnych kilometrów w 180 godzin. Na drodze stają mu góry, doliny i oceany oraz przystanki dla podziwiania widoków. W obecnym tempie dotrze na odległy o prawie 12 tysięcy kilometrów koniec świata za jakieś 22 lata, w odcinku z numerem grubo ponad 3000.
A oto jak na razie ostatni, 319., odcinek jego odysei:
Zainteresowanym polecam całą historię.
Paweł Kamiński