Japonia nie przestraszyła się zakazów
Może i Nintendo i wydawcy wygrali w sądzie sprawę o zakaz importu i sprzedaży cartów umożliwiających granie w pirackie gry na DSie, ale rzeczywistość wygląda niestety inaczej. Zwykle bardzo restrykcyjnie przestrzegający prawa i zakazów Japończycy pozwalają sobie na nieco anarchii i jak donoszą japońskie blogi, sprzedaż "magicznych komputerów" (tak się one nazywają w KKW - majikon, od "magic computer") trwa w najlepsze. Pojawiają się głosy, że być może to kwestia wyprzedania zalegających zapasów, ale jak widać walka z robactwem pod postacią piratów nigdzie nie jest prosta.
15.03.2009 | aktual.: 14.01.2016 15:53
Swoją drogą, ostatnio dowiedziałem się, że jeden z Japończyków odemnie z pracy używa nagminnie "majikona" i nie kupił jeszcze na DSa ani jednej gry. Czemu? To źle zadane pytanie. Jak to stwierdził, "DS jest fajny, bo nie trzeba kupować na niego gier". Na prawie żadną konsolę "nie trzeba", ale w tym temacie już go nie uświadamiałem. Czarne owce trafiają się wszędzie.