Jak zwrócić uwagę na twoją grę? Jeśli jesteś Lordem Britishem możesz na przykład sprzedawać własną krew
Tylko czy nie będzie ci potem głupio, gdy zabraknie chętnych na kupno?
Starsi gracze na dźwięk nazwiska Richarda Garriota pewnie stają na baczność. Powód? Seria Ultima, w której pojawiał się jako Lord British. Bezapelacyjnie wielka postać naszej branży, ale nie tylko. Ilu innych developerów było w kosmosie? No właśnie.
Ale o jego projekcie Shroud of the Avatar, który ma być duchowym spadkobiercą serii Ultima, jest bardzo cicho. Aż sam musiałem przypomnieć sobie, że to to jest dostępne we Wczesnym Dostępie na Steamie od prawie dwóch lat. Przy czym liczba wystawionych recenzji wskazuje, że projekt Garriota, który zebrał na Kickstarterze blisko 2 miliony dolarów, obchodzi już niewielu, a odsetek negatywnych raczej nie zachęca do sprawdzania Shroud of the Avatar na własnej skórze.
Ale to przecież Lord British. Kasa z Kickstartera pewnie już dawno się skończyła, a robić grę trzeba. Na pewno chcecie kupić przystrojony relikwiarz z fiolką jego krwi za 5 tysięcy dolarów, co? No, jak to nie? Przecież to Lord British! Przecież za tę kasę dostajecie nie tylko fikuśnie oprawioną krew innego człowieka ale i masę dodatków do jego gry, aczkolwiek okolicznościowa pelerynka, emotka i zwierzak pojawią się w wirtualnym świecie dopiero w przyszłości. Możecie też odwiedzić studio jeśli sami pokryjecie koszty podróży. Czy to nie jest kapitalna okazja?
Garriot i jego koledzy nagrali nawet proces pobierania krwi na żywo. Akcja zaczyna się w okolicach 18 minuty.
Release #31 Postmortem - July 7th at 3pm CDT
W 9 podobnych przypadkach na 10 napisałbym coś w stylu "śpieszcie się", ale tutaj nie ma to sensu. Póki co żaden z sześciu relikwiarzy nie znalazł fra... nabywcy. No i sam pomysł jest też nieco... nie wiem jakiego słowa tu użyć. Durny?
Ehh... Rzadko brakuje mi słów, ale czasem naprawdę nie wiem co ludzie mają w głowach. Inna sprawa, że o tym wygłupie napiszą dzisiaj wszystkie największe serwisy o grach, przypominając czytelnikom nazwę gry.
Maciej Kowalik