Jak zostałem kibicem sportu przyszłości
Gdyby ktoś roku temu powiedział mi, że będę codziennie spędzał pół godziny na oglądaniu sportu, nie uwierzyłbym. A jednak, wszystko przez StarCraft 2.
08.12.2010 | aktual.: 15.01.2016 15:46
To, że znajdą się osoby chętne do oglądania meczy StarCraft 2 było oczywiste - to w końcu następca wydanego w 1998 roku hitu, który od lat cieszy się nieprzemijającą popularnością. W Korei, gdzie gra Blizzarda podniesiona została niemalże do rangi narodowego sportu, od dłuższego czasu można w normalnej telewizji oglądać relacje z rozgrywek i rozmaitych lig.
Na pytanie "czemu oglądasz mecze StarCrafta" trudno jest znaleźć jednoznaczną odpowiedź. Jedni spędzają nad powtórkami długie godziny, aby samemu grać lepiej. Niektórych pociągają emocje płynące z obserwowania cyfrowych zmagań, inni jeszcze lubią analizować mecze podczas ich trwania - która taktyka byłaby lepsza, co należało zrobić w danym momencie aby wygrać - mają świadomość, że to sport, w który sami mogą grać.
- StarCraft 2 jest grą w której dużo się dzieje - mówi Konrad Jania, znany w polskim środowisku starcraftowym jako Croc - Różnorodność zagrań, taktyk i jednostek jakie występują w tej grze tworzą dla oglądającego to "coś" na co chcą patrzeć.
Jania, poza byciem kapitanem PolTeamu, czyli polskiej reprezentacji w StarCraft 2, zajmuje się także komentowaniem meczy. To właśnie tacy jak on sprawiają, że niszowa dyscyplina esportu dla maniaków, staje się nagle rozrywką dostępną dla zupełnie przypadkowych ludzi, niekoniecznie spędzających godziny na graniu w produkcję Blizzarda.
Best of HuskyStarcraft
- Komentowanie nie jest łatwe - opowiada Croc - trzeba być odpornym na stres, radzić sobie w trudnych sytuacjach, zabawiać słuchających i przede wszystkim: dużo mówić.
Komentator nie tylko musi wiedzieć, co się dzieje na ekranie, musi być także sprawnie posługiwać się umieszczoną w grze "kamerą", aby nie umknęły mu najciekawsze momenty spotkania.
W piłce nożnej czy koszykówce akcja jest tam, gdzie piłka. W StarCrafcie walki mogą toczyć się jednocześnie w kilku miejscach planszy i czasem trudno powiedzieć, kto tak naprawdę prowadzi. Najłatwiej ocenić to po ilości zniszczonych jednostek czy kolejnych udanych rajdach na bazę przeciwnika, ale nigdy nie wiadomo, czy będący na prowadzeniu gracz wytrzyma psychicznie do samego końca i nie da się przechytrzyć.
Chcesz oglądać StarCraft 2 po polsku? Sprawdź tych komentatorów:
Jania, który dla komentowania zrezygnował z aktywnego grania, na swojej stronie razem z współ-prowadzącym Banderem relacjonują "na żywo" mecze polskiej reprezentacji, które są za pośrednictwem sieci oglądane przez setki widzów.
To polskie warunki - w angielskojęzycznej części internetu liczby spragnionych emocji kibiców idą w setki tysięcy. Na YouTube można znaleźć wielu komentatorów, shoutcasterów, takich jak Mike "Husky" Lamond, Sean "Day9" Plott czy Josh "AskJoshy" Suth, każdy z nieco innym podejściem do meczy i stylem. Husky sprawia wrażenie najbardziej wrzaskliwego, AskJoshy skupia się na szczegółach, a Day9 nie tyle komentuje, co prowadzi codzienne programy publicystyczne, w których przez kilkadziesiąt minut omawia strategie i taktyki najlepszych zawodników.
Sean Plott w swoim pokoju podczas jednego z codziennych programów
Większość z nich zaczynała swoją karierę jeszcze w czasach StarCraft: Brood War, ale dopiero nowa wersja gry Blizzarda wypchnęła ich na szerokie wody internetu.
Ich zajęcie nie ogranicza się jedynie do filmów na YouTube - są zapraszani na turnieje, aby komentować spotkania na żywo przed publicznością. Zawodnicy siedzą odizolowani od otoczenia słuchawkami lub specjalnymi komorami, a to stan gry wyświetlany jest na ogromnych ekranach nad nimi. Mimo, że gracze nie są w stanie tego usłyszeć, publika wrzeszczy, bije brawo, wydaje okrzyki zdumienia i zawodu. To prawdziwy mecz i jego atmosfera udziela się wszystkim dookoła.
Bezpośrednie pokazywanie tego co robi gracz mija się z celem. Większość z profesjonalnych graczy jest w stanie wykonać do kilkuset zadań na minutę - ich ruchy są zbyt szybkie i chaotyczne, a ekran bucha zbyt wielką dawką informacji, aby dało się je oglądać bez mdłości. I tu znowu z pomocą przychodzą komentatorzy, którzy pokazują mecz z punktu widzenia obserwatorów unoszących się nad polem bitwy.
Podobnie jak w przypadku piłki nożnej, aby oglądać StarCrafta nie trzeba umieć w niego grać. Wystarczy rozumieć zasady. Są nieco bardziej skomplikowane niż "piłka jest okrągła, a bramki są dwie", ale właśnie ich pozorna złożoność jest tym, co przyciąga. Nawet, jeśli ciągle się zmieniają: za dziesięć lat Blizzard wyda najpewniej kolejną część gry, po drodze wypuszczając przynajmniej dwa rozszerzenia do "dwójki", przynoszące nowe plansze, jednostki i strategie.
Nie wiadomo, czy ta moda przetrwa, ale skoro w tym momencie dostarcza tylu emocji, to nie ma co się nad tym zastanawiać, tylko trzeba oglądać. StarCraft 2 to multimedialne widowisko, o jakim w zeszłym wieku czytaliśmy w książkach sci-fi.
Konrad Hildebrand, za pomoc przy pisaniu tekstu dziękuje Robertowi Rojkowi z serwisu StarCraft2.net.pl