Jak zostałem e-sportowcem
Gdy w lutym pisałem o Robot Unicorn Attack nie przeczuwałem, że gra zdobędzie taką popularność i stanie się jedną z tych internetowych fenomenów pędzących przez sieć niczym błyskawica. O jej popularności może świadczyć choćby to, że wczoraj wziąłem udział w II Nieoficjalnych Mistrzostwach Polski w Robot Unicorn Attack.
20.05.2010 | aktual.: 08.01.2016 13:54
Zawody odbyły się w ramach Geeks Never Die!, balansującej na graniczy kiczu imprezy, której głównymi atrakcjami były zawody w wyszukiwaniu różnych rzeczy w Google na czas, pojedynek na youtubowe filmiki oraz robot unicornowe zmagania. To była druga edycja i przyciągnęła do warszawskiego Snu Pszczoły kilkadziesiąt żądnych geekowskich emocji osób.
Jak wiadomo, do niedawna jeszcze byłem miłośnikiem koreańskiej ligi Starcrafta. Spędzałem godziny oglądając nagrania z meczów, chłonąc emocje udzielające się publiczności. Było coś magicznego w kontraście pomiędzy kamienną twarzą zawodnika a piszczącą z radości dziewczyną, która z całej sił dopingowała swojego faworyta. Trochę czasu minie, zanim znowu będę miał ochotę to oglądać, ale jakiś posmak sportowych emocji odnalazłem wczoraj w Śnie Pszczoły.
Niesamowite, że wystarczy prosta gra, rzutnik, kilku chętnych zawodników i kilkadziesiąt osób na widowni, aby wziąć udział w zawodach. Zawodach podszytych kiczem i blagą, z publicznością wyjącą: Always I wanna be with you And make believe with you And live in harmony harmony oh love. Ale zawsze zawodach.
Dawno już nie grałem w Robot Unicorn Attack. Zgłosiłem się jako drugi, mój poprzednik nie osiągnął szczególnie wysokiego wyniku i z pewnością siebie przysiadłem się do komputera, aby podjąć swoją próbę. I ta pewność z miejsca wyparowała - czułem na sobie kilkadziesiąt par oczu, dźwięki zlały się w jeden szum, a okrzyki przy szczególnie trudnych skokach były oszałamiające. Emocje publiczności udzieliły mi się momentalnie, jednakże nie zapewniły zwycięstwa - ze średnim wynikiem uplasowałem się mniej więcej pośrodku końcowej tabeli wyników.
Sensowność Robot Unicorn Attack jako dyscypliny sportu jest oczywiście dyskusyjna - gra za każdym razem jest inna, a przez to bardzo losowa i wielokrotnie gracz przegrywa tylko dlatego, że nadział się niespodziewanie na skałę, której równie dobrze mogłoby nie być. Sama organizacja zawodów wymagała jeszcze dopracowania - zawodnicy zasiadali przed komputerem po kolei, a reszta musiała się przyglądać, wysłuchując po raz kolejny na nowo odkrytego przeboju Erasure, który po kilkunastu odsłuchaniach pod rząd zaczął już wszystkich męczyć.
Ale nie da się ukryć, że emocje były. Jak wtedy, gdy spóźniony przybył znajomy, który swego czasu osiągał w RUA świetne wyniki i teraz jako czarny jednorożec zawodów pojawił się, aby pokazać, kto tu rządzi. Skandowanie i groźne pohukiwania, zaciśnięte kciuki... i zawód, gdy nasz faworyt osiąga niewiele lepszy wynik od mojego.
Magia sportu. Grać mógł każdy, w zawodach udział wzięło kilkunastu zawodników i zawodniczek, a dopiero po ich zakończeniu okazało się, że za zajęcie pierwszego miejsca była nagroda - talon do baru. Następne mistrzostwa podczas kolejnej edycji imprezy, w czerwcu. Albo gdziekolwiek, gdzie będą mieli ochotę je zorganizować. Ja już zaczynam treningi.
Za udostępnienie zdjęć dziękuję organizatorom imprezy.