Jak zdobyć serce zmiennokształtnej czarodziejki, czyli o Dragon Age: Początek
Na pokazie Dragon Age BioWare skupiło się na zaprezentowaniu, jak nasze wybory i działania mogą wpływać na resztę drużyny i jej stosunek do nas. Zaprezentowano też po raz pierwszy wersję konsolową wersję gry.
07.06.2009 | aktual.: 18.01.2016 12:25
Kim są Szarzy Strażnicy i o czym jest ta gra wiemy nie od dziś, głównie dzięki przetłumaczonym zwiastunom gry, nie ma sensu więc się tu o tym rozpisywać. Podczas krótkiego pokazu zobaczyliśmy krótką scenę, w której bohater musiał (a w zasadzie to widownia) dokonać wyboru pomiędzy dwiema członkiniami swojej drużyny - słodką i dobrą Belianą Lelianą i nieco mroczniejszą czarodziejką Morrigan, która dodatkowo jest zmiennokształtną (jak to ujął prowadzący "pomyślcie o możliwościach!") i ma dość skomplikowane stosunki panujące w rodzinie. Jedna z nich jest już nam bardzo przychylna, z drugą jedynie flirtujemy.
W Dragon Age: Początek nasze akcje, podobnie jak w Fable 2 (i paru innych, starszych tytułach) wpływają na naszą drużynę. Możemy ją inspirować i budować z nimi relacje. Dzięki temu nasi towarzysze są w stanie zyskać nowe umiejętności, będą nam pomagać i być dla nas milsi. Oczywiście działa to też w drugą stronę. Jeżeli będziemy ich traktować źle, mogą zacząć nas znienawidzić, opuścić drużynę lub nawet próbować nas zabić.
W prezentowanej scenie okazuje się, że dzięki wykonaniu misji pobocznej i przekazaniu Morgan pewnego prezentu, możemy zdobyć jej wdzięki. Pojawia się delikatna scena erotyczna i nasz strażnik zostaje postawiony przed wyborem: czy pozostać z Morgan, czy może "skoczyć z kwiatka na kwiatek". Oczywiście nasza decyzja wpłynie na relacje z tymi postaciami. Brzmi to ciekawie i wygląda na fajną mechanikę, choć oczywiście nie jest to nic rewolucyjnego. Podobne rozwiązania widzieliśmy już przecież dawno temu w innych RPGach.
Na tegorocznym E3 po raz pierwszy pokazano też wersję konsolową. Tytuł był prezentowany na Xboksach 360, stąd i nomenklatura z tej właśnie platformy. Graficznie prezentuje się ładnie, zaś sterowanie po krótkiej sesji z grą wydaje się być sensownie zrobione. A to przycisk kontekstowy, którym wykonujemy rozmaite akcje. X, B i Y to przyciski uruchamiające rozmaite bitewne umiejętności, których zestaw możemy zmienić LT. LB zmienia aktywną postać, zaś RB służy do leczenia postaci aktualnie posiadaną miksturą. RT uaktywnia znane nam już z Mass Effecta koło z umiejętnościami. Niestety nie dane mi było jakoś szczególnie długo pobawić się kontrolerem, więc nie mogę autorytatywnie stwierdzić, czy ten układ zawsze się sprawdza. W krótkim epizodzie z walką w podziemiach wydawało się to dobrze działać.
Dragon Age to bardzo klasyczna gra i jeżeli miałbym wybrać pomiędzy Mass Effectem 2 a nią, skłaniałbym się ku drugiej pozycji. System dialogów i odejście od post-tolkienowskiego świata jakoś bardziej do mnie trafia. Nie bez znaczenia też jest większe postawienie na akcję i uczynienie z ME 2 bardziej filmowej produkcji. Nie oznacza to jednak, że DA to gra, którą nie warto się interesować. Podoba mi się nie uciekanie od nieco trudniejszych tematów i rozbudowane relacje w drużynie, które były głównym tematem prezentacji. Do tego mamy oczywiście cały sex & violence, walki ze smokami (jej, w Dragon Age są smoki, kto by się spodziewał) i godziny zabawy. Dla miłośnika zachodnich RPG jak znalazł.