Jagged Alliance 2: Unfinished Business (trzecia opinia)

Jagged Alliance 2: Unfinished Business (trzecia opinia)

marcindmjqtx
18.11.2003 08:00, aktualizacja: 08.01.2016 13:01

Mało kto myśli dziś o karierze wojskowej. Przeciwnie, większość z nas marzy przede wszystkim o jej uniknięciu i gotowa jest nawet wyrazić swą silną motywację w formie finansowej...

Jagged Alliance 2: Unfinished Business (trzecia opinia)

Lusiek

Mało kto myśli dziś o karierze wojskowej. Przeciwnie, większość z nas marzy przede wszystkim o jej uniknięciu i gotowa jest nawet wyrazić swą silną motywację w formie finansowej...

Mimo to od czasu do czasu odnajdujemy sporo przyjemności w grach wojennych. Miło jest zasmakować wojny, oddając się grze drobiazgowo symulującej kierowanie oddziałem najemników, tym bardziej, że tak niewiele produkcji kontynuuje tradycje słynnego Ufo. Jagged Alliance 2: Unfinished Business jest jedną z nich. Każdy lubi poczuć się, choć przez chwilę, dowódcą...

Mało już jest gier, jak ta

Nie pamiętam, kiedy ostatnio grałem w dobrą symulację pola bitwy. I nie mówię tu o bezmyślnych jatkach, lecz o rzetelnie oddanym obrazie konfliktu. W tej chwili przypominają mi się raptem trzy: Ufo, Warhammer 40k i właśnie Jagged Alliance, którego kolejną odmianę przedstawi nam już niedługo firma Sir-Tech.Zapowiada się ciekawa konkurencja i pasjonujący pojedynek. Z jednej strony mamy wspomniane JA2: Unfinished Business, z drugiej - kolejną odsłonę przygód ostatniego sprawiedliwego w post-nuklearnym świecie. Mowa oczywiście o Fallout Tactics: Brotherhood of Steel. Obie gry to strategie w dosłownym tego słowa znaczeniu: skoncentrowane na walce oraz wypełnianiu zadanych misji i przedstawione w izometrycznym rzucie na pole bitwy, na której akcja rozgrywa się z podziałem na tury.

Dowódcą być...

Wersja, którą testowałem jest betą dość późną, choć pewnych zmian możemy się jeszcze spodziewać. Już po kilku chwilach gry widać, że Jagged Alliance 2 stanowi raczej rodzaj dodatku, zbiór nowych misji, niż pełnoprawny sequel,. Ponownie postawiono na element, który zapewnił sukces poprzednikom „Niedokończonych Interesów”. Gracz staje się nie tylko szefem najemników, ale także ich menadżerem, musi troszczyć się o każdy ich ruch.Obok dwóch rywalizujących agencji najemniczych, które oferują nam usługi swych ludzi, wciąż pozostaje możliwość utworzenia własnej postaci i rozdzielenia kilkudziesięciu punktów umiejętności między takie cechy jak siła, celność, zwinność, zdolności przywódcze czy majsterkowanie. Wybieramy także portret naszego herosa, czyli kilka właściwości dodatkowych, np. czy będzie specjalizował się w walce wręcz czy w obsłudze broni maszynowej lub materiałów wybuchowych.

AI czyli komputer oszukuje.

Rozwiązanie to ma jedną wadę: postać wykreowana samodzielnie zaczyna na niższym poziomie doświadczenia niż inni najemnicy i sporo musi się nauczyć. A życie uczy go w najprostszy sposób: brutalnie. Gdy strzela, stopniowo staje się celniejszy i pamięta, że niebezpiecznie jest wkładać palec do lufy, gdy bawi się w sapera podminowując wrogie budynki, rośnie jego umiejętność „Explosives” oraz odzwyczaja się od „odruchu polskiego sapera” przy szukaniu min, gdy leczy kolegów apteczką, dowiaduje się nowych rzeczy o opatrunkach i o tym, do czego NIE służy spirytus lekarski. Niestety, zarówno w tym jak i w innych momentach gry, najemnicy przejawiają totalną durnotę. Jakim cudem człowiek uzbrojony w karabin za 5.000 $ i pobierający pensję w wysokości dalszych pięciu kawałków nie trafia do stojącego na środku polany wrogiego żołnierza w jaskrawo czerwonym wdzianku?Za to komputerowy przeciwnik zdaje się posiadać o wiele większe zdolności. Mimo liczebnej przewagi nie wysyła swych ludzi na rzeź. Jego żołnierze kucają, pełzną po ziemi, kryją się nawzajem ogniem, a wszystko po to, by nas dopaść. Biorąc pod uwagę, że już pierwsza misja rzuca rozbity helikopter naszego oddziału w środek terytorium patrolowanego przez silne oddziały wroga, trzeba przyznać, że sytuacja nie wygląda wesoło.Kilka słów o fabule, a właściwie o jej braku. Pewnego dnia znajdujemy w naszej zastrzeżonej skrzynce pocztowej wiadomość od przyjaciela z prośbą o zażegnanie konfliktu rodzącego się między dwoma małymi krajami. Skłócenie i wzajemne wyniszczenie tych dwóch odwiecznych wrogów leży w interesie jednej z wielkich korporacji, która dąży do umocnienia swych wpływów w tej części świata. Weteranom Jagged Alliance sama gra wyda się niemal niezmieniona. Nawet ci, którzy zarywali onegdaj noce nad Ufo, poczują się znów jak w domu. Grafika, interfejs, dźwięk - niewiele się tu zmieniło. Aż do czasu spotkania wrogów nasza drużyna porusza się swobodnie, możemy wtedy prowadzić rozpoznanie terenu, rozmawiać z NPC-ami (postaciami neutralnymi), leczyć się, pić, gwałcić rabować, robić właściwie wszystko, co przyjdzie nam do głowy.

Przeciwnik na horyzoncie!

Lecz gdy tylko w polu widzenia któregoś z najemników pojawi się sylwetka przeciwnika, cichną rozmowy, uciekają gwałcone kobiety i zamiera ogień w palonych domostwach (ciekawe, jak to by wyglądało w podziale na tury...). Zaczyna się akcja. Członkowie drużyny charakteryzowani są przez cechy, które wpływają bezpośrednio na ilość tzw. punktów akcji. Każde działanie: strzał, zmiana magazynku czy chodzenie - pochłania kilka z nich. Im wyższe współczynniki, tym więcej będzie mógł nasz bohater zdziałać. Oczywiście, jeśli nie jest ranny lub zbytnio obciążony.Nie będę pisał o walce. Każdy ma inne gusta: jedni uwielbiają mozolne podkradanie się, rozmieszczanie ludzi, planowanie krok po kroku, inni wolą atak frontalny. Ta druga opcja będzie zdecydowanie trudna do wykonania w JA2: UB, a to z powodu wyższości komputerowego przeciwnika nad naszymi herosami. Pozostaje więc czysta strategia, bez elementów zręcznościówki. Skradanie się, podkładanie ładunków wybuchowych, zabawa w snajpera - wszystko to na pewno znajdzie wielu zwolenników. Na nudę narzekać raczej nie będziemy, zapowiadają się dość zróżnicowane misje. Od wysadzania budynków, przez likwidowanie wrogich oficerów do opanowywania obiektów nieprzyjaciela.

Happy End? Zobaczymy...

Czy gra się przyjmie? Myślę, że tak. Zabrakło co prawda trybów gry innych niż singleplayer. Nie można grać ani przez sieć, ani na internetowych serwerach. Boli, jednak wobec braku konkurencji... Jagged Alliance 2: Unfinished Business pełnymi garściami czerpie ze swej wielkiej poprzedniczki, wprowadzając jednocześnie kilka nowych pomysłów. Będzie smakowitym kąskiem w oczekiwaniu na Fallout Tactics.

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)