Skoro nie może użyć swoich prawniczych umiejętności, by posłać w niebyt Take-Two, odpowiedzialne za wydawanie brutalnych gier, to postanowił wzniecić w firmie rewoltę przeciw Straussowi Zelnickowi - jej prezesowi. Kupił już pakiecik akcji, korzystając z ich niskiej ceny (7$) i nie zamierza na tym poprzestać. Chce stanąć na czele rewolty, do czasu, aż udziałowcy Take-Two nie podziękują Zelnickowi za współpracę. No cóż, każdy ma jakieś hobby, więc pozostaje mi życzyć Jackowi szczęścia. W zasadzie chętnie zobaczyłbym, co zrobi po tym, jak już złapie swojego "króliczka". Jeśli go złapie...
Maciej Kowalik