Ja, Move i Killzone 3 - krótka historia znajomości

Ja, Move i Killzone 3 - krótka historia znajomości

marcindmjqtx
06.02.2011 17:16, aktualizacja: 07.01.2016 15:55

To ile mamy tych poważnych gier na Move'a? Heavy Rain, MAG, Resident Evil 5... No parę ich jest, ale ciągle brakuje czegoś, co naprawdę elektryzowałoby posiadaczy PS3. To się jednak niedługo zmieni, gdy tylko na półki sklepów trafi Killzone 3. Czy sterowanie kontrolerem ruchowym w tej produkcji jest tak fajne, jak zapowiadano? Cóż, jest precyzyjne - ale nie ma róży bez kolców. W rozwinięciu znajdziecie krótką historię moich przejść z Movem w dostępnej dla wszystkich becie trybu wieloosobowego, która parę dni temu wylądowała na PSN.

Na początek drobna uwaga - nasze wrażenia z trybu sieciowego Killzone 3 prezentowaliśmy, w więcej niż tysiącu słów, jeszcze w czasie zamkniętej bety, w tym miejscu. Nie będę się więc tutaj zupełnie skupiał na samej rozgrywce. To tekst poświęcony wyłącznie pierwszym wrażeniom z obsługi gry kontrolerem ruchowym.

Przechodząc do meritum - początki były ciężkie. Choć kalibracja poszła zupełnie bezproblemowo, po wskoczeniu do gry już tak różowo nie było. Niby mam całkiem spore doświadczenie z Movem, ale kontrolowanie przy jego pomocy strzelanki to coś zupełnie innego, niż oświetlanie ściany w Echochrome II czy strzelanie z łuku w Sports Champions (o tańczeniu w SingStar Dance nie wspominając). Po kilkunastu sekundach udało mi się na szczęście zorientować, gdzie w wirtualnym świecie jest góra, a gdzie dół i jak się patrzy do przodu (choć tyle...), ale nadal nie było dobrze. Czułem się trochę, jakbym pływał w kisielu - celownik na ekranie poruszał się zbyt wolno, obracanie się szło wyjątkowo ciężko, i o ile z precyzją nie było nawet najgorzej, o tyle i tak zanim zdążyłem kogoś namierzyć, już nie żyłem. To tak w skrócie.

Zanim przejdziemy do moich dalszych bojów z Movem i Killzonem, krótki akapit teoretyczny. Kontroler ruchowy wcale nie działa tu jak myszka w przypadku gry na PC, jak być może w pierwszej chwili mogłoby się wydawać (w Modern Combat Domination, innej strzelance, którą testowałem, było zresztą podobnie). Innymi słowy: punkt, na który "wskazuje" nie jest wcale centrum ekranu. Zasada działania jest inna: delikatne ruchy Movem pozwalają na poruszanie celownikiem w obrębie tego, co akurat widzimy. Aby się obrócić, należy wykonać ruch gwałtowniejszy, w pewnym sensie skierować kontroler do "boku ekranu". Oprócz tego do gry potrzebny jest także subkontroler (można jednak zastąpić go zwyczajnym padem, jak na przykład zrobiłem to ja - wcale nie jest bardzo niewygodnie). To dzięki jego gałce analogowej w ogóle można się poruszać.

W obliczu początkowego niepowodzenia, nie postanowiłem się jednak poddawać. Wyglądało na to, że czeka mnie potężny bój z ustawieniami kontrolera ruchowego w samej grze. Tak też było. Współczynników (tak wiele mówiących jak np. "martwa strefa") nie ma co prawda zbyt wiele, ale dobranie ich wszystkich pod siebie nie jest łatwe. Warto spytać o radę kogoś, kto już to ogarnął: ja zadzwoniłem do Tadka Zielińskiego, który od jakiegoś czasu gra w tryb dla pojedynczego gracza w Killzone 3 i jest Movem zachwycony. Dzięki jego radom i żmudnej metodzie prób i błędów udało mi się ostatecznie tak dobrać ustawienia, by granie było wreszcie komfortowe.

I Move pokazał, na co go stać. Sterowanie przy dobrze dostosowanych ustawieniach jest tak precyzyjne, jak chyba jeszcze nigdy w przypadku gier konsolowych. Zwykły pad przy możliwościach tego kontrolera zwyczajnie wysiada.

Czy nie ma tu żadnego "ale"? Jest, jakżeby inaczej. Otóż do sterowania w zupełnie nowy sposób trzeba się przyzwyczaić. Ja początkowo, jak wspomniałem, odbiłem się od niego zupełnie. Nawet jednak, gdy uda się już odpowiednio dobrać opcje, zmiana jest porównywalna do przejścia z myszki i klawiaturę na pada, co pewnie spora część z Was swego czasu przeżywała. Owszem, czuje się precyzję i możliwości, brakuje jednak pewności siebie i koordynacji oko-ręka. Że to nie jest wielki problem? Pewnie nie, ale jeśli dziennie macie niezbyt wiele czasu na zabawę przed konsolą, to czy aby na pewno chcecie poświęcać go na żmudny proces przyzwyczajania się do nowego urządzenia? Choć warto zauważyć, że w trybie dla pojedynczego gracza dostępne będą rozmaite ułatwienia (np. autocelowanie), które powinny zminimalizować nieprzyjemności wynikające tego "przejścia". Ja jednak nie miałem okazji ich wypróbować: są, co zrozumiałe, niedostępne w grze wieloosobowej.

Ciężko mi też ferować wyroki na temat tego, jak Move wpłynie na rozgrywkę sieciową na PS3. Czy "padowcy" nie będą mieli szans w starciach z graczami korzystającymi z kontrolerów ruchowych (Sony nie chce tych grup od siebie oddzielać)? Z jednej strony faktycznie oferują one większą precyzję, ale z drugiej: jak ktoś jest dobry, to jest dobry i tyle. Powinien dać sobie radę. Na razie jednak ten sposób sterowania i tak dostępny jest tylko w Killzone 3 (tzn. jeśli chodzi o wielkie hity). Jeśli pojawi się także w innych pierwszoligowych tytułach, wtedy faktycznie będzie nad czym się zastanawiać. Ciekaw jestem, jak to się rozwinie.

Ogólnie moje pierwsze wrażenia z kilku godzin zabawy z Movem w trzecim Killzonie są pozytywne. Czy warto jeszcze przed premierą gry zaopatrzyć się specjalnie dla niej w ten sprzęt? To zależy, co jest dla Was najważniejsze. Jeśli precyzja i osiąganie jak najlepszych wyników w trybie sieciowym, to pewnie tak, warto chociaż spróbować. Jeśli jednak preferujecie tryb dla pojedynczego gracza i niezobowiązującą zabawę, to nie wiem czy jest sens - w takim wypadku Move to jedynie ciekawostka. Zwłaszcza, że kontroler ruchowy wymusza trochę bardziej "sztywną" pozycję przed telewizorem i o swobodnym rozwaleniu się na kanapie można raczej zapomnieć. Co dla mnie na przykład ma spore znaczenie. Dlatego też, o ile obiektywnie muszę Move'a docenić, o tyle subiektywnie pozwólcie, że pozostanę przy starym, dobrym padzie.

A Wy?

Tomasz Kutera

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)