iRecenzja: Skull Pogo
Czym było pogo, zanim stało się tańcem punków? Wymyśloną w 1919 roku zabawką, pozwalającą na podskakiwanie w górę i w dół. Widzicie pewien związek? Historia zatacza koło w Skull Pogo, którego główny bohater skaczący na wspomnianym urządzeniu wygląda, jakby uciekł z piosenki Misfitsów.
20.06.2010 | aktual.: 07.01.2016 14:03
Co mi się podobało?
Proste zasady - sterując upiornym chłopcem musimy zgniatać naszym pogo świnki, zombie, nietoperze i inne stworki. Wszystko po to, aby zdobyć jak najwięcej punktów w serii - dotknięcie ziemi przerywa kombo. W trakcie gry zbieramy różnego rodzaju bonusy i chwilowe dopalacze. Czas oczywiście goni.
Proste sterowanie - bardzo lubię, gdy iphonopadowe gry zamiast imitowania klasycznego kontrolera korzystają z cech platformy. W Skull Pogo całe sterowanie odbywa się za pomocą wychylania konsolki w lewo i prawo. To bardzo naturalne, choć jeśli komuś nie pasuje, może włączyć sobie wirtualne strzałki.
Oprawa graficzna - cóż poradzić, mam olbrzymią słabość do pikselartu. Na dodatek są trzy scenerie do wyboru (no, dwie), każda z nieco innym zestawem zwierzątek do miażdżenia.
Co mi się nie podobało?
Nic - Skull Pogo to rozrywka w najczystszej postaci, po której małą dawkę można sięgnąć w każdej chwili - i o to właśnie chodzi.
Podsumowując
Proste zasady, proste sterowanie, ale gra już taka prosta nie jest - stanowi pewne wyzwanie dla zręczności gracza, ale szczęśliwie nie przykuwa go do konsolki na całą wieczność, odciągając od innych obowiązków. Na iPhone'y i całą resztę.
W chwili, gdy piszę te słowa, gra dostępna jest jeszcze za darmo, więc śpieszcie się, bo to już ostatnie godziny promocji. Normalnie Skull Pogo kosztuje 1,99$ i jest warte każdego z tych dwóch dolarów.
Link do AppStore oi oi oi
Konrad Hildebrand