iRecenzja: Kard Combat
Nigdy nie byłem maniakiem karcianek, ale chętnie spędziłem kilka chwil w komunikacji miejskiej, tocząc boje w Kard Combat. Tak, to ta przeznaczona na platformy iOS gra autorów DeathSpanka. A skoro jest darmowa, to dlaczego przejść obok niej obojętnie?
09.09.2011 | aktual.: 07.01.2016 13:58
Jedną z rzeczy, która w Kard Combat spodobała mi się najbardziej, był całkowity brak konieczności budowania własnych zestawów kart (tak zwane decki). Dzięki temu można się łatwo wciągnąć w samą zabawę, omijając żmudne tworzenie najlepszego zestawienia. Same karty natomiast odblokowoje się przede wszystkim wygrywając starcia w trybie kampanii, tak zwanej Wieży. Musicie pokonać w niej czterech magów. W zależności od wyboru wrogiego maga, karty będą dobierane losowo spośród czterech elementów - ognia, wody, powietrza i wiatru. Każdy z zestawów zostanie stworzony z dwudziestu losowo wybranych kart. Bez zbędnego kombinowania, można od razu wskoczyć w wir pojedynków z magami.
Podczas starcia otrzymujemy sześć pozycji do wypełnienia kartami. Jedna runda oznacza wystawienie jednego kartonika, który będzie wpływać albo na nas, albo na przeciwnika. Naszym zadaniem jest zbicie punktów życia wroga, przy jednoczesnym przeżyciu jego ataków. Pierwsze pojedynki są bardzo proste, ale z każdym kolejnym spotkaniem trzeba mieć się na baczności, bo czasem jeden niemądry ruch może przekreślić szanse na zwycięstwo.
Kartoniki są różne - w żywiole ognia znajdziemy na przykład Beliala, który mając 3 punkty ataku zwiększy jednocześnie o 2 siłę znajdujących się w sąsiedztwie kart. Wodny Executioner zmniejszy przyjęte przez nas obrażenia aż o 50%. Powietrzny Anioł leczy ziemską manę, a znajdująca się w kategorii „święte” Inwokacja zwiększa manę ognia, wody, powietrza i ziemi o 2, regenerując jednocześnie 12 punktów zdrowia. Wszystko opisano w dość prosty i konkretny sposób, nie powinniście więc mieć problemów ze zrozumieniem mocy, jaką dają poszczególne karty.
Dodatkowo kartoniki można odblokować w jeszcze inny, szybszy sposób. Chodzi o wewnętrzy system mikrotransakcji, który za równowartość 2,99 dolara da Wam dostęp do kompletu. Jeśli jednak chcecie od razu wskoczyć do sieciowej zabawy z pełnym zestawem kart, musicie zapłacić 9,99 dolara. Z takim zestawem gra wieloosobowa na pewno będzie przyjemniejsza. A weźmiecie w niej udział dzięki usłudze OpenFeint. Działa to dość sprawnie i nie powinniście napotkać większych problemów podczas rozgrywki.
Kard Combat
W kwestii grafiki bardzo czuć klasyką, a tego właśnie oczekiwałem po wirtualnej karciance. Nie ma tu wizualnych popisów ani bijących po oczach fajerwerków. Jest natomiast ładnie i schludnie, nic nie przycina, wszystko działa płynnie. Gwarantuję, że przy Kard Combat będą się dobrze bawiły nawet osoby, które nigdy nie grały w prawdziwą karciankę. Każde ze starć wymaga opracowania przynajmniej podstawowej strategii, przez co rozruszacie trochę szare komórki, na przykład podczas rannej podróży do pracy czy szkoły. Grę warto sprawdzić, na pewno zachęca też to, że jest darmowa. Pobierajcie śmiało.
Paweł Winiarski