iRecenzja - Infinity Blade 2

iRecenzja - Infinity Blade 2

iRecenzja - Infinity Blade 2
marcindmjqtx
08.12.2011 18:00, aktualizacja: 07.01.2016 13:58

Duży tytuł na małe platformy. Pokazuje, że "małe" nie musi oznaczać "brzydkie".

Na wstępie rozwieję wątpliwości i/lub nadzieje - „Infinity Blade 2” to kontynuacja w typowym tego słowa znaczeniu. Nie ma rewolucji, tylko ostrożna ewolucja. A to pociąga za sobą zalety i wady, które dały o sobie znać w jedynce. Jakie zalety i wady?

Przede wszystkim w konstrukcję gry wciąż jest wpisany nieustanny recykling jej świata. Fabuła, chociaż zaznaczona mocniej niż w pierwszej części, nadal kręci się wokół tego, że jesteśmy nieśmiertelnym herosem, który próbuje pokonać zastępy złych stworów. Jeśli trafi na zbyt twardego i zginie, to nic się nie stanie - przejdzie całą drogę jeszcze raz, zdobędzie nowe punkty doświadczenia i w końcu będzie na tyle silny, aby pokonać dawną przeszkodę. A potem natrafi na kolejną i cykl rozpocznie się od nowa. Ta odtwórczość sprawia, że podczas dłuższej rozgrywki gra może męczyć, ale do krótszych sesji nadaje się znakomicie (szczególnie że wtedy nie zdąży zużyć tyle baterii).

Tak jak w jedynce, podstawą rozgrywki są starcia z tytanami, wielkimi bestiami, które mają tylko jedno zadanie - rozszarpać nas na strzępy. W tym celą będą wymierzać ciosy z wielu kierunków. My, uzbrojeni w palce, będziemy musieli się przed tymi ciosami bronić, albo to klikając w dolne rogi ekranu, aby wykonać uniki, albo klikając w tarczę, aby je zablokować, albo parując je przez maźnięcie na ekranie odpowiedniej kreski. Kilka bloków i przeciwnik na chwilę zostaję wytrącony z równowagi. Wtedy do gry wkracza znowu nasz paluch, tylko tym razem to my atakujemy swoim ostrzem. Odpowiednia sekwencja i może uda nam się zadać wyjątkowo bolesny cios. W trakcie walki ładują się ikonki magii, która, niczym w „Black & White”, po nakreśleniu odpowiedniego znaku pozwoli nam skorzystać z czaru i ataku specjalnego, który natychmiast ogłuszy tytana.

To cała walka. Niezbyt skomplikowana, bazująca na zręczności i umiejętności przewidywania najbliższych ruchów przeciwnika. Jest nawet angażująca i nieźle pomyślana. Pokonywanie wielkich stworów i oglądanie filmików pokazujących, jak nasz heros je wykańcza, sprawia frajdę. Jeśli jednak odnieśliście wrażenie, że z poprzednich zdań nie wylewa się nadmierna ekscytacja, to macie rację - dobrze się bawię przy „Infinity Blade 2”, ale nie nazwałbym tej rozgrywki najbardziej uzależniającą na świecie.

Uzależniające nie jest też rozwijanie bohatera i jego ekwipunku, chociaż, jak w każdej grze z elementami RPG, to ważny składnik zabawy. W „Infinity Blade 2” co poziom możemy rozwinąć kilka współczynników herosa, a w kwestiach ekwipunku między innymi zdecydować, czy nasz bohater będzie walczyć bronią jednoręczną i tarczą, bronią dwuręczną czy też może dwiema broniami. Możemy kupić także lepszy pancerz, a w przedmiotach zainstalować znalezione kryształy dające bonusy. W tym momencie zaznaczę jednak, że istnieje pewien problem z balansem. Co prawda nikt nie chce powrotu systemu z Obliviona, gdzie im lepszy był bohater, tym lepsi byli przeciwnicy, niemniej uważam za małą przesadę sytuację, kiedy na początku gry jestem w stanie kupić broń rozwalającą przeciwników kilkoma uderzeniami. Przez to gra stała się trochę zbyt łatwa.

No ale to kwestie rozgrywki. Przejdźmy do czegoś, co „Infinity Blade” wyróżniało chyba najbardziej i co stało się znakiem rozpoznawalnym dwójki na długo przed jej premierą - przejdźmy do grafiki. A ta jest wspaniała, trzeba to uczciwe przyznać. To, co potrafią wygenerować najnowsze urządzenia od Apple nie ustępuje wiele temu, co potrafi kilkuletni większy sprzęt. Gra generuje nawet takie efekty, jak promienie światła, które, jak zwykle, pięknie wyglądają. Nawet jeśli kogoś nie ciągnie rozgrywka, to może zainstalować ten tytuł tylko dla kilku pięknych widoków i powinien być nimi usatysfakcjonowany. Trochę mniej będzie, kiedy zobaczy, jak bardzo zużyło mu to baterię, ale cóż, coś za coś.

Jeszcze kilka spostrzeżeń. Po pierwsze, twórcy wprowadzili anglojęzyczny dubbing. Przyznam, że jestem tym faktem zawiedziony - dzięki temu, że w pierwszej części nie gadano po angielsku, czułem się, jakbym był w środku czegoś naprawdę tajemniczego i mistycznego, jakbym oglądał „Labirynt Fauna”. A teraz? Teraz to anglosaska bajeczka z mieczami. Po drugie, twórcy już teraz zaznaczają, że planują sporo dodatków w rodzaju nowych przeciwników czy przedmiotów, co się chwali i warto mieć na uwadze. Po trzecie, mnie osobiście to nie dotknęło, ale wystarczy przejrzeć recenzje graczy na iTunes, żeby zauważyć, że grę trapią jeszcze błędy, w tym zerowanie statystyk postaci, co jest szczególnie bolesne.

Jaki jest werdykt? „Infinity Blade 2” spodoba się tym, co pokochali jedynkę, innym może trochę mniej. Wiem, to typowy werdykt dla typowych kontynuacji. Cóż jednak poradzić, skoro „IB2” jest właśnie typową kontynuacją? To nadal całkiem fajna zręcznościówka, której jednak najbardziej wyróżnia się grafiką.

Link do Appstore Paweł Płaza

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)