iRecenzja - Infinity Blade
Czy jedna z najpiękniejszych gier na iPhone'a jest także grywalna?
Infinity Blade działa na silniku Unreal Engine i jest siekanką, w której cała rozgrywka sprowadza się do machania palcem po ekranie, co się przekłada na ciosy mieczem naszego bohatera w starciu z wrogami. Jest to fajne?
Co mi się podoba: Grafika - Zdradziłem ten plus już we wstępie, ale wystarczy spojrzeć na screeny lub filmiki, aby samemu się przekonać, że "przenośny" Unreal Engine 3 pokazuje pazur w tej grze. Tło, postacie, broń - wszystko jest bardzo ładne, w tym nawet szpetne trolle. Jak dla mnie tytuł pod względem grafiki prześciga niedawno wydane Rage.
Walka - Choć nie jest ona zbyt wymyślna i skupia się głównie na sekwencjach uników i ataków, to wciąga, a z czasem także wymaga od gracza zręczności, a chwilami nawet choćby minimum taktyki.
Elementy RPG - Proste, bo proste, ale są i pozwalają rozwijać postać, podnosząc jej statystyki i kupując lepszą broń. Widać, że nasze starania nie idą w próżnie, tylko dają punkty doświadczenia.
Co mi się nie podoba: Brak swobody - Po zamku, który przemierzamy, nie możemy pobiegać. Jedynie przemieszczamy się pomiędzy kolejnymi planszami, niczym w przygodówce. Czasami możemy wybrać boczną drogę i stoczyć kilka walk więcej, ale mimo to człowiek chciałby pobiegać i pozwiedzać, szczególnie, że gra jest ładna.
Powtarzanie się - Mamy do pokonania jeden zamek (z przedpolem), co zajmuje średnio kilkanaście minut. Potem... wracamy na początek zamku i znowu musimy go przejść. I tak kilka razy, aż skończymy grę. Chciałoby się jednak więcej różnorodności.
Infinity blade On Hands Gameplay Video
Link do Appstore Paweł Płaza