iRecenzja: Doom Resurrection
[Miło nam poinformować, że na naszych łamach gry na iPhone'a recenzować będzie znany publicysta i znawca popkultury Wojciech Orliński. Jego iRecenzje będą od tej pory pojawiać się u nas w miarę regularnie. - redakcja.]
Trzeba, po prostu trzeba. Choćby dlatego, że to "ekskluzywny" Doom wydany wyłącznie na iPhone OS - posiadacze innych konsol mobilnych będą się tylko ślinić. A dla tych, którzy pokochali dowolnego innego Dooma, to obowiązkowa zabawa.
Fabuła gry dzieje się obok fabuły znanej nam z Dooma 3 (który z kolei jest współczesnym remake trącącej myszką jedynki). W tajnym laboratorium na Marsie otwarto portal do piekła, różne niesympatyczne stworzonka grasują po marsjańskiej bazie - razem z zamienionymi w zombie ludźmi, w tym niestety dobrze uzbrojonymi marinesami.
Bohater gry - tak jak bohater pozostałych Doomów - jakimś cudem uniknął zombiefikacji. Przebija się do Delta Labs, bo tam może ocalało więcej ludzi, a w dodatku trzeba ostrzec cywilizację na Ziemi o tym, co tutaj się stało.
W odróżnieniu od pozostałych Doomów, nie mamy pełnej swobody ruchu, ta gra to tzw. "rail shooter", czyli zadaniem gracza jest skupienie się nad tym, w co bohater strzela - ale poruszanie jest automatyczne jak jazda po szynach (stąd nazwa gatunku). Graczy komputerowych to może drażnić, gracze konsolowi kochają klasyczne rail shootery takie jak Virtua Cop czy The House of the Dead, więc im to nie przeszkadza.
Doom Resurrection iPhone Trailer
Link do AppStore Wojciech Orliński - więcej tekstów autora znajdziecie choćby na jego blogu.