iRecenzja - City of Secrets, czyli powrót do krainy klasycznych przygodówek

iRecenzja - City of Secrets, czyli powrót do krainy klasycznych przygodówek

iRecenzja - City of Secrets, czyli powrót do krainy klasycznych przygodówek
marcindmjqtx
06.02.2012 11:25, aktualizacja: 07.01.2016 13:58

Sporo jest na AppStore polskich produkcji i pojawienie się kolejnej nie powinno nikogo dziwić. W ubiegłym roku amerykański sklep podbiła polska produkcja - City of Secrets. Przygodówka dostępna była wtedy jedynie w języku angielskim. Dziś mamy możliwość zagrania w polską wersję i powiem Wam zupełnie szczerze, że to naprawdę fajny, wciągający tytuł.

Gdańska firma Aidem Media doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że iSprzęty to nowy dom dla wszelkiej maści przygodówek poin'n'click (czy raczej w przypadku urządzeń z dotykowym ekranem, poin'n'tap), dlatego też postanowiła zaproponować graczom właśnie ten rodzaj zabawy. Oczywiście podobne produkcje najlepiej sprawdzają się na dużym ekranie iPada, ale gwarantuję Wam, że i na mniejszym ekranie iPoda Touch, da się w City of Secrets grać bardzo przyjemnie.

Bohaterem historii opowiedzianej w City of Secrets jest sympatyczny, dowcipny kret. Akcja przygody zaczyna się na zamarzniętym jeziorze, gdzie kret wespół z Reksiem (czy jak wolicie Reksem), próbują wyłowić z wody grzejnik. Okazuje się, że magnes, którym chcieli to zrobić, spada z linki. Reksio udaje się więc w stronę piwnicy, by przynieść wiszący tam na sznurku haczyk, za pomocą którego przyjaciele chcą zaradzić problemowi. Pech chce, że psina wpada do dziury - a w zasadzie do dziwnego, zbiurokratyzowanego miasta Poco Pane (skojarzenia z Zakopanem jak najbardziej na miejscu). Rządzi tam pewien kreci dyktator, a nieproszony gość zostaje uznany za szpiega i osadzony w więzieniu.

Oczywiście przyjaźń to silna rzecz, dlatego kret bez zastanowienia rusza Reksiowi z pomocą. Już sam opis każe myśleć, że przygoda nie jest zbyt poważna i takie właśnie podejście będzie Wam towarzyszyć aż do napisów końcowych. Humor to bez wątpienia jedna z ważniejszych cech gry - jest go tu sporo, zarówno sytuacyjnego, jak również mówionego.

Jak wspomniałem wyżej, City of Secrets to klasyczna przygodówka typu point'n'click. Przyjdzie nam więc rozwiązywać zarówno prostsze jak i trudniejsze łamigłówki, łączyć znalezione przedmioty w proste mechanizmy, a następnie używać ich w określonych miejscach lub na określonych rzeczach. Już po kilku minutach zabawy przekonacie się, że sterowanie staje się intuicyjne, ale nieźle opracowany system podpowiedzi nie pozwoli Wam się "zaciąć". Zagadki nie należą do najtrudniejszych, przez co ich rozwiązywanie to czysta przyjemność. Nawet kiedy zbierzecie kilka przedmiotów, narrator zasugeruje Wam ich połączenie, a następnie sposób i miejsce użycia. Oczywiście możecie go uprzedzić, próbując rozwiązać zagadkę bez pomocy.

Podpowiedzi można wyłączyć - wpłynie to jednak znacząco na długość zabawy. Z pomocą narratora skończyłem grę w nieco ponad cztery godziny. Wieść gminna niesie jednak, że bez podpowiedzi można bawić się nawet osiem godzin, eksplorując przy okazji miasto. Sporo jak na tytuł tego rodzaju.

City of Secrets wygląda bardzo dobrze. Zarówno tła jak i bohaterowie to fajnie wykonane rendery. Sporo tu szczegółów i równie dużo kolorów. Tła niestety są raczej statyczne, ale ich pieczołowite wykonanie powinno przypaść Wam do gustu. Nieźle wypadają polskie głosy - szczególnie narrator, któremu co chwila udaje się opowiedzieć całkiem zabawny dowcip. Gra pierwotnie ukazała się w angielskiej wersji językowej i z tego co mi wiadomo, tam gra aktorów prezentowała równie wysoki poziom i absolutnie nie „zalatywała” kiczem i sztucznością.

Tego typu produkcje kojarzą mi się z połową lat dziewięcdziesiątych ubiegłego wieku i długo przekonywałem się do ponownego zatopienia się w świat point'n'click. City of Secrets przypomniało mi jednak jak wiele zabawy daje spokojna, stonowana zabawa, gdzie nie musimy co kilka sekund pociągać za wirtualny spust. To naprawdę fajna przygodówka, która starszym graczom skojarzy się z kreskówkami oglądanymi przed laty, a młodszym miłośnikom elektronicznej rozrywki pokaże, że rodzimi twórcy też potrafią przedstawić sympatycznych bohaterów, którzy nie mają nic wspólnego z kolorowymi gwiazdami kanałów pokroju Fox Kids czy Cartoon Network. Kupować.

Paweł Winiarski

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)